Chciałbym tymi krótkimi słowami pożegnać Księdza Profesora Tadeusza Zasępę w imieniu Ambasadora Rzeczpospolitej Pana Leszka Soczewicy, swoim własnym oraz pracowników ambasady.
Jesteśmy dumni z tego, jak wiele nasz rodak uczynił dla narodu słowackiego. Cieszę się, że udało nam się w Ambasadzie zrealizować w przeszłości kilka wspólnych projektów ze śp. Księdzem Profesorem.
Współpraca z tym jakże wykształconym, mądrym, a przy tym bardzo skromnym człowiekiem przynosiła wiele satysfakcji. Był dosłownie sługą Bożym. Dzielił się z nami wszystkimi nie tylko swoją wiedzą, ale także, a może przede wszystkim, dobrym słowem i uśmiechem.
Na Słowację przyszedł pracować w latach -90, aby pomóc w odbudowie Kościoła katolickiego na Słowacji po okresie komunizmu. Miał świadomość, jak bardzo ważna rolę w transformacji postkomunistycznej ma do odegrania uniwersytet i media. Dlatego też swoją działalność poświęcił głównie tym dwóm obszarom, o czym świadczą jego publikacje, a przede wszystkim liczna grupa wychowanków.
Ks. Tadeiusz, jak sam wspominał, przyszedł pomagać Kościołowi na Słowację z podpowiedzi Jana Pawła II. Do Rużomberoka przeniósł swoje doświadczenie pracy z Lublina. Chciał, aby Uniwersytet Katolicki w Rużomberoku promieniował na całą Słowację jako ważne centrum akademickie. Temu też miała służyć nowoczesna biblioteka, która jest znakiem rozpoznawczym uczelni, a która powstała z jego inicjatywy.
Swoją działalność w mediach, jak również pracę na uczelni traktował nie jako obowiązek, ale jako prawdziwą służbę Bogu i ludziom. Nie troszczył się o korzyści dla siebie, ale zawsze dawał pierwszeństwo innym ludziom, o czym z pewnością mogliby wiele powiedzieć jego studenci.
Zaangażowanie księdza Tadeusza Zasępy na Słowacji płynęło z serca i przekonania o potrzebie pomocy Kościołowi słowackiemu. Jak chyba nikt inny we współczesnej historii jest on człowiekiem, który wspólnie połączył Polaków i Słowaków. Był Polakiem, ale ostatnie lata swojego życia poświęcił Słowacji.
Jednocześnie chcę podziękować tym wszystkim, którzy opiekowali się księdzem Tadeuszem Zasępą aż do ostatnich jego dni.
Drogi Księże Profesorze , spoczywaj w pokoju!
Tadeusz Frąckowiak. Konsul Honorowy RP
Wspomnienie o księdzu profesorze Zasępie
Księdza profesora Tadeusza Zasępę spotkałem w życiu dwa razy. Były to spotkania, które rezonowały we mnie bardzo długi czas. Tak długi, że teraz, kiedy powrócił do domu Ojca, wspomnienia wróciły. Do pierwszego spotkania doszło w Lublinie, gdy zbiegiem okoliczności rezerwacja noclegów zawiodła i z kolegą nie wiedzieliśmy, gdzie się podziejemy.
W gronie osób, które usłyszały o naszym kłopocie, znalazł sią ksiądz Zasępa, już wtedy wykładowca jednego z uniwersytetów słowackich, bez wahania proponując nam nocleg. Znaleźliśmy jednak inne rozwiązanie, nie krępujące gospodarza ani nas, jego niedoszłych nocnych gości. Ludzki gest, który natychmiast rozwiązywał nasz kłopot, pozostał w mojej pamięci do dziś.
Drugi raz spotkałem księdza profesora w Bratysławie, kiedy był już rektorem Uniwersytetu Katolickiego w Rużomberku. Zbiegiem okoliczności podczas obiadu posadzono mnie obok niego. Mieliśmy okazję do rozmowy. Wyjątkowo łaskawy w rozmowie, napełniony pozytywnym myśleniem o Słowacji i Słowakach, przewyższał wielu w rozumieniu historycznych zawiłości kraju, w którym przyszło mu żyć i – jak dziś wiemy – spocząć aż do czasu wskrzeszenia.
Interesowały mnie okoliczności i motywy wystąpienia o obywatelstwo słowackie. Wtedy usłyszałem słowa pełne uznania dla narodu słowackiego, jego historii, martyrologii, kultury. Nigdy do wtedy (i do teraz) nie słyszałem z ust cudzoziemca tylu pochwał o mieszkańcach Słowacji. Nic zatem dziwnego, że w trudnych chwilach, bo i takie miały miejsce podczas pełnienia funkcji rektora, ksiądz profesor znajdował oparcie u swoich studentów i współpracowników, którzy znali jego człowieczeństwo.
Wspaniale reprezentował Polskę; był wybitnym naszym rodakiem w czasach, w których przyszło mu żyć.
Ryszard Zwiewka