Gala Integracji i Tolerancji, czyli zupa na 36 sposobów

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

Jestem zdeklarowaną zwolenniczką wszelkich imprez kulturalnych, na których spotykają się ludzie odrębnych narodowości, mówiący innym językiem, reprezentujący różnorodny światopogląd i kulturę, a co za tym idzie, chlubiący się swoją narodową muzyką, modą czy też sztuką kulinarną. Fascynuje mnie ten wielobarwny obraz różnych kultur, tradycji, przyzwyczajeń i stylów.

Organizatorzy Festiwalu Zup, swoistego pokazu talentów kulinarnych, za główny cel postawili sobie integrację i tolerancję. Każdy, kto przyszedł 8 października do koszyckiej Kasarni Kulturpark, aby delektować się niejednolitymi smakami, pochodzącymi prawdopodobnie ze wszystkich kontynentów, zdał sobie sprawę, jak różnorodne są Koszyce i jak nietuzinkowi ludzie tu mieszkają.

Klub Polski w Koszycach postanowił wziąć udział w gastronomicznym festiwalu po raz pierwszy. Miałam ten zaszczyt, że polską zupę, czyli arcysmaczny żurek ugotowaliśmy wspólnie z przyjaciółmi u mnie w domu. Maria, Justyna, Stefania oraz ja i nasi mężowie wraz z dzieciakami wspólnymi siłami wyczarowaliśmy ponad 40 litrów staropolskiego żurku, który ze względu na swoją objętość, gotował się w olbrzymim garnku na czterech palnikach.

Proszę wierzyć, iż gotowanie na konkurs to nie lada wyzwanie, a gotowanie dla minimum 300 osób, podnosi zarówno rangę przedsięwzięcia, jak i przygotowywanej zupy, która powinna być po prostu idealna.

O tytuł najlepszej walczyło 36 zup. Wśród nich były zupy tradycyjne – fasolowa, soczewicowa czy gulaszowa, zupy narodowe – bułgarska, turecka, irańska czy też afgańska, były też zupy bardzo „nowoczesne” o niezwykłych smakach. Wygrały te ostatnie: kasztanowa, lentilkowy wywar czy też POLOlievka. Tę ostatnią przygotowali miłośnicy piłki wodnej, którzy ingrediencji swego dania nam jednak nie zdradzili.

Do każdego pięknie udekorowanego stoiska ustawiały się długie kolejki – można było odnieść wrażenie, że smakosze zup chcieli spróbować wszystkich 36 propozycji, a niektórzy wracali kilkakrotnie do tego samego stoiska.

Licznym koncertom i warsztatom przygotowanym w budowie Kulturparku dla najmłodszych uczestników towarzyszyła niepowtarzalna atmosfera. Poszczególne ekipy, biorące udział w konkursie zup, nie rywalizowały ze sobą, lecz z sympatią obserwowały siebie nawzajem i z zaciekawieniem kosztowały zup konkurencji.

Podczas poczęstunku naszego żurku mieliśmy okazję pochwalić się działalnością Klubu Polskiego w Koszycach, wymienić wszelkie uwagi na tematy nie tylko kulinarne, a także porozmawiać z przedstawicielami mediów. Nasza zupa, przygotowana i serwowana przez członkinie Klubu Polskiego, stała się też pretekstem do pokazania, jak smacznie i zdrowo jemy po drugiej stronie Tatr i jakie są tradycje związane z obecnością żurku na polskim stole.

Dzięki udziałowi w festiwalu udało się nam także porozmawiać z ludźmi, którzy niewiele wiedzą o Polsce lub ich wiedza jest bardzo stereotypowa. Przy talerzu żurku udało się nam pokazać im podobieństwa i różnice między naszymi krajami i – mamy nadzieję – przełamać pewne uprzedzenia w związku z polskim jedzeniem. A o przełamywaniu barier i likwidowaniu uprzedzeń chodzi przede wszystkim w procesie integracyjnym. W Koszycach tym razem można to było zrobić przynajmniej na 36 sposobów…

Magdalena Smolińska
Zdjęcia: sutorka

MP 11-12/2016