W pewnym sklepie
WSPOMNIENIA (NIE)DAWNE
Prowincjonalne miasteczko, a w nim skromny stolarz, który otrzymuje propozycję przejęcia sklepu galanteryjnego, prowadzonego przez staruszkę wdowę.
Najpierw ogarnia go podniecenie możliwością wzbogacenia się, potem wszystko się zmienia: i bieg wydarzeń, i jego podejście do sprawy. Tyle po krótce opis akcji filmu. I to nie byle jakiego filmu, ale oscarowego! Pierwszego filmu w Europie Wschodniej, który w 1966 roku otrzymał Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego!
Mowa oczywiście o czechosłowackim filmie „Sklep przy głównej ulicy“ w reżyserii Jána Kadára i Elmara Klosa, który ukazuje okres narastania nastrojów nacjonalistycznych i antysemickich, sposób pozyskiwania ich zwolenników i wreszcie samą wywózkę Żydów do obozów zagłady przy akceptacji milczącej większości.
I niby wszystko rozgrywa się w prowincjonalnym miasteczku, to wydarzenia, które w nim miały miejsce, mają charakter ogólniejszy. Wielkim atutem tegoż filmu był – mimo grozy i beznadziejności sytuacji – łagodny humor i ucieczka od rzeczywistości w świat fantazji.
Odkurzone znów aktualne?
Skąd taki temat w tym miejscu naszego czasopisma? Nowości filmowe przedstawiamy w rubryce „Kino-oko“, a tu odkurzamy stary film. I nie jesteśmy jedyni, którzy to robią. Niedawno ponownie pokazała go też Telewizja Słowacka. I słusznie. Każdy powinien go zobaczyć.
Obawy z powrotu tamtych czasów pojawiły się po ostatnich wyborach, kiedy do słowackiego parlamentu dostała się partia Nasza Słowacja Mariana Kotleby, który nie kryje swojej fascynacji faszyzmem i Jozefem Tisą.
W związku z tym podniosła się dyskusja, dotycząca nauczania historii w słowackich szkołach. Słowakom, tak jak i innym narodom, trudno jest zmierzyć się z bolesną przeszłością – niektórzy woleliby nie wracać do wojennej przeszłości, oddzielając ją grubą kreską.
Prowincjonalny, a jednak światowy
Wróćmy jeszcze na chwilę do filmu, który nakręcono na podstawie książki i scenariusza Ladislava Grossmana, który na własnej skórze przeżył holocaust i razem z żoną cudem przeżył obóz koncentracyjny. „Sklep przy głównej ulicy” nakręcono na wschodzie Słowacji, w Sabinovie, z którego pochodził autor.
Ponieważ Ján Kadár, jeden z reżyserów filmu, pod koniec lat 60. wyemigrował, film, jak to wtedy było w zwyczaju, znalazł się na półce i przeleżał na niej aż do lat 90. Podobno pani Ida Kamińska, ówczesna dyrektor Teatru Żydowskiego w Warszawie, nie bardzo chciała wziąć udział w prowincjonalnym filmie, ale to właśnie dzięki niemu zdobyła nominację do Oscara i sławę w Ameryce oraz na całym świecie.
Jak wspomina Zuzka Krónerová – córka Jozefa Krónera – po premierze filmu jej ojciec otrzymał mnóstwo listów z gratulacjami, ale też i wiele szkalujących go za to, że wystąpił w roli, stawiającej w niekorzystnym świetle słowackie społeczeństwo.
Podobno, jak mówi pani Zuzka, jej ojciec wybrał się na lotnisko do Pragi, gdzie miał dołączyć do ekipy, która leciała do Ameryki na galę wręczenia Oscarów. Na tę okazję przygotował sobie parę garniturów, by godnie reprezentować czechosłowacką kinematografię. W Pradze okazało się jednak, że zamiast niego leci jakaś bardzo ważna towarzyszka z Pragokoncertu i w ten sposób on został z tymi garniturami na lotnisku.
Dobrobyt kontra okrucieństwa wojny
Oceny Państwa Słowackiego były i są różne. Starzy ludzie, którzy pamiętają czasy II wojny światowej, a którym nie zabierano majątków, których nie wysyłano do obozów zagłady, czasy Państwa Słowackiego uważają często za szczęśliwy okres swego życia. Są przekonani, że Słowacja była państwem dobrobytu i dostatku, podczas gdy wokół szalała wojna.
Usprawiedliwiają oni posunięcia prezydenta Jozefa Tisy, podkreślając, że działał na rzecz dobra narodu. Ponieważ partia Mariana Kotleby chciała przypomnieć rocznicę skazania i powieszenia Tisy, do którego doszło 18 kwietnia 1947 r., warto przypomnieć, jak doszło do wykrycia jego kryjówki po wojnie.
Tiso uciekł przed zbliżającą się Armią Czerwoną do Austrii, gdzie ukrywał się w klasztorze kapucynów w Kremsmünster. Wpadł przypadkowo, na skutek zachowania swego kierowcy, który został zatrzymany przez patrol amerykańskiej policji wojskowej, ponieważ przebywał na ulicy po godzinie policyjnej.
Zatrzymany był zdenerwowany, nie znał żadnego języka, a ponadto miał słowiańskie nazwisko. Odstawiono go więc do strefy radzieckiej, gdzie w sztabie byli również Słowacy. Jeden z nich zaczął go przesłuchiwać i wkrótce się zorientował, że ma do czynienia z kimś ważnym. Po otwarciu zaparkowanego przy klasztorze samochodu znaleziono w nim paszport dyplomatyczny na nazwisko Tisy, którego wkrótce aresztowano.
Po przewiezieniu byłego prezydenta do Bratysławy osadzono go w areszcie na tyłach znanego Justyczaku. Potem w wyniku procesu skazano na karę śmierci. Po odmowie udzielenia łaski ze strony parlamentu czechosłowackiego i samego Gottwalda wyrok wykonano.
Stanisława Hanudelová