Grupa Wyszehradzka: 25 lat minęło

Gdy 15 lutego 1991 roku przywódcy Polski, Czechosłowacki i Węgier spotkali się na wyszehradzkim zamku, by omówić strategię współpracy przy ubieganiu się o członkostwo w strukturach euroatlantyckich, nikt nie przypuszczał, że w tym momencie tworzy się historia.

Grupa V4 nigdy nie doczekała się rozbudowanych instytucji (jedyną sformalizowaną strukturą jest Fundusz Wyszehradzki z siedzibą w Bratysławie), wielokrotnie ogłaszano jej koniec, a mimo to przetrwała – i na naszych oczach przeżywa swoją trzecią młodość.

Współpraca w ramach V4 nigdy nie była łatwa. Najpierw problemy robiła Republika Czeska – ówczesny premier Vaclav Klaus stał na stanowisku, że Czechy są zdecydowanym liderem przemian i niekoniecznie muszą zmierzać do UE wspólną drogą z mniej zaawansowanymi partnerami.

W latach 1992-1995 Klaus forsował pogląd, iż Zachód powinien „odpuścić sobie” wielkie rozszerzenie UE, które na początku lat 90. zdawało się odległą i mało realną perspektywą. Zamiast tego, zdaniem Klausa, UE jeszcze w latach 90. powinna była przyjąć do swojego grona Czechy i Słowenię – reszta powinna czekać.

Wkrótce potem hamulcowym wyszehradzkiej współpracy okazała się mečiarowska Słowacja, która stopniowo popadała w międzynarodową izolację. Mniej więcej od 1994 aż po 1998 rok mówiono wręcz o „trójkącie wyszehradzkim”, czyli o Polsce, Czechach i Węgrzech, bez „problematycznej” Słowacji.

I właśnie te trzy kraje przystąpiły w 1999 roku do NATO wraz ze Słowenią i Estonią, jednocześnie rozpoczynając negocjacje o przyjęcie do UE. I tu znów jedność wyszehradzka została poddana próbie: zamiast współpracy poszczególne państwa początkowo konkurowały ze sobą, które z nich zamknie więcej rozdziałów akcesyjnych.

Gdy współpraca polityczna kulała, w siłę rosła współpraca gospodarcza. W 1992 roku kraje wyszehradzkie powołały do życia – Środkowoeuropejskie Porozumienie o Wolnym Handlu. CEFTA okazała się strzałem w dziesiątkę – dzięki niej zlikwidowano większość barier celnych, co sprzyjało rozwojowi gospodarczemu całego regionu i zwiększyło jego znaczenie w oczach zachodnich partnerów.

CEFTA stała się przedsionkiem UE, a o jej znaczeniu świadczyć może fakt, że w jej szeregi wstępowali kolejni członkowie: Słowenia, Chorwacja, Rumunia, Bułgaria, a następnie pozostałe kraje bałkańskie i Mołdawia.

Grupa Wyszehradzka kilkakrotnie przeżywała odrodzenie w momencie, kiedy już wszyscy stawiali na niej krzyżyk. Tak było w 1998 roku, gdy po utworzeniu rządu Mikuláša Dzurindy do aktywnego udziału w V4 wróciła Słowacja.

Kolejnym przejawem sensownego działania był końcowy etap negocjacji członkowskich z UE, kiedy początkową rywalizację zastąpiła współpraca – kraje V4 koordynowały swoje stanowiska i pomagały sobie wzajemnie, dzięki czemu udało im się wynegocjować lepsze warunki członkostwa. Lata 2002-2004 to także pomoc pozostałych członków grupy w nadrobieniu negocjacyjnych zaległości Słowacji.

Tu również Grupa Wyszehradzka okazała się skuteczna: Słowacja, która rozpoczęła negocjacje później, weszła do UE razem z Polską, Czechami i Węgrami w 2004 roku i w tym samym roku została członkiem NATO.

Wejście do UE i NATO oznaczało realizację głównych celów, dla których V4 powołano. Po osiągnięciu tego współpraca wyszehradzka znów osłabła. Pojawiły się też rozbieżności w polityce zagranicznej, zwłaszcza w stosunku do Rosji. Grupie znów wieszczono upadek. Współpraca odżyła jednak ponownie w związku ze wspólnym stanowiskiem wobec polityki imigracyjnej Unii i chęć zachowania strefy Schengen.

Co dalej? Grupie Wyszehradzkiej z pewnością przydałoby się więcej integracji wewnętrznej, np. wymiany młodzieży, lepszych połączeń transportowych, lepszego poznania się na poziomie społeczeństw. Tego brakuje między Polską a Słowacją, ale także między Czechami a Węgrami.

Jeśli sytuacja się nie zmieni, to V4 pozostanie strukturą, ożywającą tylko incydentalnie. Czy głównym spoiwem grupy ma być strach przed uchodźcami? Mimo wszystko byłoby lepiej, gdyby kolejne 25 lat współpracy budować na konstruktywniejszych wartościach.

Jakub Łoginow

MP 3-4/2016