Magiczny zielnik poetycki

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

To nie będzie zwykła recenzja, bo też książka, o której chcę Państwu napisać, nie jest zwyczajna. Jest to magia słowa i obrazu, uczta dla duszy i oczu, mówiąc krótko – mariaż piękna z wrażliwością w każdej postaci! „Wiersze. Zielniki” Wisławy Szymborskiej i Elki Hołoweńko-Matuszewskiej są czymś więcej niż tomikiem poezji naszej noblistki.

Po raz pierwszy zostały wydane w 2003 roku w wydawnictwie Bosz i już wtedy okrzyknięto je książką roku w konkursie „O pióro Fredry”. Tomik nadal cieszy się ogromnym powodzeniem i doczekał się sześciu wydań, co w przypadku marnego, niestety, stanu czytelnictwa oraz popularności poezji wydaje się co najmniej rekordem olimpijskim.

Wisławy Szymborskiej przedstawiać nie trzeba, jest naszą dumą narodową, która talentem, wrażliwością i uniwersalnością zapisała się nie tylko w kanonie literatury polskiej, ale i światowej. Dwadzieścia trzy starannie dobrane wiersze naszej noblistki, zarówno klasyki, jak i te mniej znane, doczekały się wspaniałej, choć niekonwencjonalnej oprawy graficznej, która nadała im nowego, nieoczekiwanego wyrazu.

Elka Hołoweńko-Matuszewska wykaligrafowała poezję Szymborskiej i zilustrowała grafikami, rysunkami i kolażami, nawiązującymi w swej formie do zielnika. Zasuszone liście, kwiaty i fragmenty tkanin, powklejane obok wierszy, przywodzą na myśl czyjś pamiętnik. Pisane odręcznie utwory nie ułatwiają odbiorcy samego procesu czytania, dają jednak niesamowity efekt obcowania z czymś żywym, prawdziwym, intymnym. Połączenie słowa i obrazu w wysokiej jakości edytorskiej daje produkt magiczny!

Trzeba przyznać, że ów poetycki zielnik, który się nie tylko czyta, ale w pierwszej kolejności ogląda, jest wyjątkowy. Brawa dla wydawców za nowy pomysł na popularyzowanie poezji, na jej nową interpretację interdyscyplinarną. Już dawno słowo i obraz nie tworzyły takiej uczty dla zmysłów. To nie książka, ale małe dzieło sztuki. Polecam jako prezent, także dla siebie. Nadchodzi zima, a nie ma nic lepszego niż poezja, gdy za oknem zawierucha.

Magdalena Marszałkowska

MP 12/2015