Szczęk metalu, huk armatnich wystrzałów, zapach prochu i bojowe okrzyki wydawane w obcych językach – tak niecodziennie wyglądał spokojny zazwyczaj Sad Janka Kráľa w Bratysławie w pierwszą sobotę października.
Popularny park jest miejscem, gdzie mieszkańcy słowackiej stolicy najchętniej spędzają wolny czas, jednak tego dnia mógł ich zaskoczyć wygląd trawników. Powodem, dla którego teren parku zamienił się w obozowisko osmańskich, polskich i habsburskich rycerzy, były pierwsze bratysławskie oficjalne obchody 332. rocznicy odsieczy wiedeńskiej, podczas której sprzymierzone wojska pod dowództwem polskiego króla Jana III Sobieskiego oswobodziły oblegany przez Turków Wiedeń.
Organizatorem bratysławskiej imprezy był znany z przybliżania historii mieszkańcom miasta Bratislavský okrášľovací spolok, a całą akcję wsparli i objęli patronatem Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej oraz Prezydent Miasta Bratysława.
Ideą, która przyświecała organizatorom, było zwrócenie uwagi na rolę interwencji sprzymierzonych wojsk – w tym legendarnej polskiej husarii – dla historycznego Preszporka. Przewodniczący Bratislavskiego okrášľovacego spolku Maroš Mačuha chciał przypomnieć bratysławczanom również niezwykle gościnne przyjęcie Sobieskiego przez rajców i mieszkańców starego Przeszporka w październiku 1683 roku.
Cała impreza nie mogłaby się odbyć bez miłujących historię grup rekonstrukcyjnych, których członkowie fantastycznie wciellili się w role oblegających i wyzwalających Wiedeń żołnierzy. Nie zabrakło oczywiście przybyłych z Polski huzarów na koniach, którzy wydatnie przyczynili się do zwycięstwa nad Turkami, także w 2015 roku.
Decydująca bitwa miała odbyć się po południu, nie było więc powodu, aby wspaniale odziani rycerze oraz damy ich serc od rana skrywali się w obozowisku. Swój rynsztunek oraz wiarę w zwycięstwo zaprezentowali na rynku i uliczkach Starego Miasta w formie uroczystej musztry i barwnego pochodu.
Kulminacją parady była uroczysta msza w kościele franciszkanów, celebrowana w językach polskim i słowackim, w intencji pokoju na świecie oraz prześladowanych za wiarę.
Na przykatedralnym pl. Rudnaya przybyłe oficjalne delegacje złożyły wieńce, mające uczcić poległych w bitwie w 1683 roku. Po południu wszyscy stawili się już w petrżalskim parku, wzajemnie zagrzewając się do mającej nastąpić (bez)krwawej potyczki.
Zgodnie z planem punktualnie o 17.00 jeden z rozległych trawników zamienił się w prawdziwe pole bitwy, które od tego z 1683 roku odróżniał jedynie błysk fleszy rozentuzjazmowanej publiczności oraz gromkie brawa po szczególnie udanym manewrze piechoty lub kawalerii.
Chociaż tegoroczna potyczka była trochę krótsza niż ta prawdziwa, widzowie nie mogli narzekać na brak historycznych akcentów. Liczba przybyłych grup rekonstrukcyjnych była naprawdę imponująca, w związku z tym zdecydowano się odtworzyć również przebieg innej bitwy z 1619 roku, kiedy to ówczesny Preszporok oblegały powstańcze oddziały Gabriela Bethlena.
Gdy już opadł kurz bitewnego pola, wszyscy „żołnierze” zaprosili widzów do zwiedzania swoich obozów. Każdy mógł zajrzeć do namiotu i przekonać się, w jakich warunkach mieszkali dawni wojacy. Była to również niepowtarzalna okazja, aby przymierzyć epokowy strój czy wymierzyć z klasycznego muszkietu do odległego celu.
Najwięcej radości mieli najmłodsi widzowie, którzy z nieskrywanym zachwytem swoich rodziców pozowali do wspólnych zdjęć z rycerzami. Pokonani Turcy trzymali fason, starając się wkupić w łaski publiczności poczęstunkiem – prawdziwą, orientalną kawą. Wszystko to sprawiło, że nastrój zabawy i święta trwał w parkowym obozowisku do późnych godzin wieczornych.
Wspomnianym już sympatycznym akcentem była obecność wielu grup rekonstrukcyjnych z Polski, reprezentujących różne kompanie, bractwa i chorągwie. Stowarzyszenia te skupione są w ramach jednej organizacji, zwanej Skonfederowane Chorągwie, powstałej w celu wymiany doświadczeń, a także koordynacji wspólnych wystąpień – tak jak miało to miejsce w Bratysławie.
Przybyły tu grupy z Bydgoszczy, Krakowa, Lublina, Nowego Dworu Mazowieckiego, Torunia, Warszawy, a nawet z Wejherowa. Członkowie poszczególnych stowarzyszeń to niezwykle mili i otwarci ludzie; okazali się nie tylko pasjonatami historii, lecz również fantastycznymi edukatorami.
Wszyscy oni prześcigali się w prezentowaniu przybyłym gościom swojej pasji, zachęcając do zadawania pytań, prezentując wykonane przez siebie epokowe stroje oraz broń.
Byliśmy ciekawi, skąd w ludziach pojawia się taka pasja. Pytani przeze mnie entuzjaści historii nie udzielili jednoznacznych odpowiedzi; w każdym z nich zamiłowanie do historii zrodziło się w różnych okolicznościach i czasie. Na pewno ważny był udział w akcjach, takich jak ta bratysławska, a także bliska osoba, która zaraziła ich bakcylem historii.
Wieść niesie, że urażeni tegoroczną porażką Osmanie za rok ponownie spróbują zdobyć Wiedeń, a ich droga będzie wiodła przez Bratysławę. Być może po stronie broniących Europy wojaków znajdzie się wtedy osoba, która w tym roku tylko naciskała migawkę aparatu lub pozowała do zdjęć z rycerzami?
Do zobaczenia za rok!
Arkadiusz Kugler
Zdjęcia: Stano Stehlik