Polka w Bollywood

 POLAK POTRAFI 

Marzyła o modelingu, ale zbyt niski wzrost okazał się przeszkodą nie do pokonania. Nie załamała się, tylko wyznaczyła sobie inne cele. Zjawiskowo ładna, z powodzeniem startowała w konkursach piękności, a przy okazji zwiedzała świat.

Trzy lata temu wzięła udział w wyborach Supermodel International, organizowanych w Tajlandii. Poproszona o zaprezentowanie swojego największego talentu, bez wahania postawiła na taniec. Autorski układ do muzyki Michaela Jacksona zachwycił publiczność i… jednego z producentów filmowych z Bollywood.

Tak w telegraficznym skrócie można opisać początek filmowej kariery urodzonej w Bielsku-Białej Natalii Janoszek. Dziś, w wieku 25 lat, jest ona jedną z największych gwiazd Bollywood, z licznymi nagrodami na koncie, prywatną limuzyną i sześcioma ochroniarzami. Hinduska publiczność pokochała ją za film Dreamz (2012). Wcieliła się w nim w Afreen, wykorzystywaną seksualnie uciekinierkę z Afganistanu. Później był Flame (2013), w którym zagrała Brytyjkę Elenę.

Ta rola przyniosła jej hinduską nagrodę dla aktora młodego pokolenia i sprawiła, że trafiła na szczyt listy największych nadziei Bollywood. Jakby tego było mało, dzięki występom w Indiach trafiła do… Hollywood. Wspomniany Dreamz był pokazywany podczas festiwalu w Cannes, gdzie obejrzał go jeden z amerykańskich producentów i zachwycony występem Janoszek zaprosił ją do Los Angeles na zdjęcia próbne. Horror Death Rang, do którego obsady dołączyła, jest w trakcie realizacji.

Brzmi jak sen? Natalia Janoszek cieszy się z osiągniętego sukcesu, możliwości spełniania marzeń i uwielbienia, jakim darzą ją fani, ale przekonała się również, że życie w zdominowanych przez mężczyzn i tradycję Indiach ma ciemniejszą stronę, z którą trudno jej się pogodzić. Zdjęcia trwają nawet dwadzieścia godzin. Zaczynają się przed wschodem słońca, zanim zrobi się gorąco. Czasem przez miesiąc mieszkam na odludziu, w przyczepie albo tanim hoteliku. Nie protestuję, tam z nikim się nie pieszczą – mówiła w wywiadzie dla magazynu Twój Styl. – Zaskakują mnie też różnice kulturowe. Jest przerwa na posiłek, dwie osoby siadają przy osobnym stole. Mówię: „Chodźcie do nas, dlaczego sami siedzicie?”. I jestem gromiona wzrokiem przez ludzi przy moim stole. Bo przecież tamci są z innej kasty! Nie szkodzi, że pracujemy razem, jeść mają osobno – opowiadała.

I pewnie dlatego, pytana o to, gdzie widzi się za pięć lat, bez namysłu wskazuje na Warszawę. Dodaje też, że jej ogromnym marzeniem jest zagrać w polskim filmie. Póki co, korzysta ze zdobytej w Indiach popularności i przygotowuje się do podjęcia nowych wyzwań. Na razie jadę do Indii na spotkanie z producentem Madhurem Bhandarkarem i reżyserem Imtiasem Alimem – to dwa znane nazwiska. Dostaję kolejną szansę – powiedziała.

Katarzyna Pieniądz

MP 9/2015