Kremenaros – na styku granic

 SŁOWACKIE PEREŁKI 

Zapowiadał się gorący dzień, więc zaopatrzona w sporą ilość wody wczesnym rankiem wyruszyłam z Nowej Sedlicy na kilkugodzinną wędrówkę w nietypowe i bardzo ciekawe miejsce słowackich Połonin. Krzemieniec, który stanowił cel mojej wyprawy, to szczyt Wierchów Bukowskich, które znajdują w Parku Narodowym Połoniny, najbardziej wysuniętym na wschód parku Słowacji. To również jedyne takie miejsce, gdzie schodzą się trzy granice: polska, słowacka i ukraińska.

 

Połoniny to największy na Słowacji, skoncentrowany na jednym terenie obszar puszczy, gdzie ponad 90 procent powierzchni tworzą lasy. Park ten uważany jest za jeszcze bardziej dziki i niedostępny niż sąsiadujące z nim polskie Bieszczady. Jego teren ma unikatowy charakter dzięki największym kompleksom pierwotnych bukowo-jodłowych lasów w Europie, które miejscami tworzą puszczę, a także dzięki niezwykłej koncentracji wyjątkowych i zagrożonych gatunków roślin i zwierząt. Dla ochrony pierwotnych drzewostanów i gatunków endemicznych utworzono do tej pory 12 parków i 7 rezerwatów przyrody.

Szlak, którym zmierzałam, wiódł właśnie przez jeden z nich, czyli Narodowy Rezerwat Naturalny Stužica, chroniący największą puszczę dziewiczą na Słowacji. Rezerwat ten w 2007 roku został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Przyrodniczego UNESCO. Warto wspomnieć, iż w 1993 roku organizacja UNESCO włączyła cały park Połoniny do sieci międzynarodowych rezerwatów biosfery, a w 1999 r, przyznano mu Dyplom Rady Europy.

Przekraczając granice rezerwatu, zauważyłam, że las stał się gęstszy, czasem nawet mroczny, a wszędzie walały się spróchniałe konary i pnie drzew, świadczące o braku ingerencji człowieka. Potężne pnie kilkusetletnich jodeł i buków, panująca cisza przerywana jedynie łoskotem łamanych gałęzi pod stopami oraz informacja o krzyżowaniu się trasy turystycznej ze ścieżkami, którymi chodzą niedźwiedzie, sprawiały, że poczułam się nieswojo.

W parku bowiem licznie występują też i inne dzikie zwierzęta – wilki, rysie, a nawet żubry górskie, które na Słowacji w wolnej przyrodzie żyją już tylko w tym rejonie. Szlak był dość trudny i wymagający dobrej kondycji fizycznej. Pamiętam ból nadwyrężonych mięśni nóg, lipcowy upał dający się we znaki i ostatnie metry stromego zbocza, które zdawało się nie mieć końca.

Resztkami sił wspinałam się z myślą, iż oto za chwilę stanę w miejscu tzw. trójstyku, czyli miejsca, gdzie zbiegają się granice trzech krajów. Przez całą forsowną drogę nie spotkałam ani jednego turysty, przez co wydawało mi się, iż na wierzchołku będę jedynie ja i towarzyszące mi osoby.

Jakież było moje zaskoczenie, gdy zasapana dotarłam na szczyt i ujrzałam mnóstwo ludzi, także z dziećmi, którzy robili sobie pamiątkowe zdjęcia lub opalali się na trawie. Skąd się oni wzięli? Okazało się, iż są to Polacy, którzy dotarli tu z polskiej strony, skąd prowadzi łatwiejszy szlak.


Krzemieniec (Kremenec), zwany także Kremenarosem, wznosi się na wysokość 1221 m n.p.m. Na jego szczycie, w miejscu styku granic Polski, Ukrainy i Słowacji znajduje się granitowy trójramienny obelisk z godłem każdego z tych państw i napisami w ich językach narodowych. Tu też przebiega wschodnia granica NATO oraz Unii Europejskiej, czyniąc Krzemieniec miejscem symbolicznym. To niesamowite przeżycie i ciekawe uczucie być naraz w trzech krajach.

Zapraszam do odwiedzin tej wspaniałej krainy, gdzie wciąż można zobaczyć miejsca piękne i niespotykane i w jednej chwili stanąć na terytorium trzech państw.

Magdalena Zawistowska-Olszewska
zdjęcia: autorka

MP 7-8/2015