Narodziny krakowskiej legendy

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Kiedy słyszymy „Pod Budą”, najczęściej myślimy o Andrzeju Sikorowskim, Annie Treter i krakowskim zespole muzycznym. Mało kto wie, że nazwa grupy i jej początki sięgają lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku i wywodzą się z krakowskiego klubu studenckiego oraz kabaretu, którego jednym z założycieli był Bohdan Smoleń.

Dobrze, że na rynku wydawniczym pojawiła się książka „Klub Buda i Kabaret pod Budą. Tropami legendy” autorstwa Andrzeja Pawłowskiego, wydana przez Wydawnictwo Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Pozycja ta jest udanym mariażem naukowej monografii i niezwykle zabawnej książki o charakterze pamiętnikarskim. Napisana jest lekko, z pasją i dużym poczuciem humoru przy równoczesnej dbałości o detale historyczne.

W pierwszej części autor przybliża nam historię Klubu Studenckiego „Buda“, który powstał o rok wcześniej (1956) niż legendarny Żaczek czy Jaszczury. Miejsce to było ówczesnym centrum studenckiego życia kulturalnego oraz organizacyjnego (i nie tylko). Budę odwiedzali Ludwik Jerzy Kern i Jan Sztaudynger. Było to miejsce spotkań i inicjatyw artystycznych, przez które przewinęli się Jan Nowicki, Jan Trela, Stanisław Mikulski, Wiesław Gołas, Wojciech Pokora czy sam Czesław Niemen.

Druga część monografii opowiada o okresie największej świetności klubu. W nocy z 20 na 21 marca 1969 roku narodził się kabaret „Pod Budą”, który przez osiem lat działał niezwykle prężnie. O jego działalności było głośno w całej Polsce. Rodzicami tego jakże wspaniałego dziecięcia byli Andrzej Pawłowski i Alek Gałka, do których dołączyli m.in. Bohdan Smoleń i Marta Stanek.

Kabaret był ewenementem na skalę kraju; przez osiem lat działalności ten zespół studentów amatorów występował regularnie raz lub dwa razu w tygodniu nie tylko w Krakowie, ale i w całej Polsce – w sumie zagrał ponad 1000 razy. Zdobył niezliczoną ilość nagród, m.in. na FAMIE, gdzie w 1972 roku w walce o nagrodę główną pokonał kabarety Tey, Elita i Kalambur.

Bohdan Smoleń wspomina: Teraz o Kabarecie po Budą mało, kto pamięta, wszyscy myślą, że Pod Budą to zespół muzyczny. Może warto przypomnieć, że zespołu Pod Budą nie stworzył Andrzej Sikorowski – on ten zespół dostał w spadku, po Kabarecie. I dobrze o ten spadek zadbał. Sam autor monografii, Andrzej Pawłowski, dodaje, że dzięki zespołowi Sikorowskiego nazwa „Pod Budą” przetrwała i nadal funkcjonuje w świadomości społecznej.

Książkę czyta się lekko i przyjemnie, z jej kart bije duch lat siedemdziesiątych, studenckiej bohemy i rodzinnej atmosfery. Dodatkowym smaczkiem są archiwalne fotografie, wycinki z gazet, rysunki satyryczne i teksty kabaretowe. Mnie ta pozycja wciągnęła po uszy. Polecam wszystkim, nie tylko fanom historii polskiego kabaretu i Krakowa.

Magdalena Marszałkowska

MP 7-8/2015