BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI
Czy autor powieści dla dorosłych i sztuk teatralnych może napisać książkę dla dzieci o holokauście? Może próbować, ale czy mu się to uda i czy zrobi to dobrze? Gdy pomyślę o trudnym temacie wojny w kontekście literatury dziecięcej, to czuję raczej przygnębienie.
Z jednej strony edukacja i świadomość historyczna są niezwykle ważne, z drugiej strony czytelnictwo w Polsce drastycznie spada i zastanawiam się, czy akurat holokaust jest tym, co zachęciłoby młodego czytelnika do sięgnięcia po książkę.
Miałam wątpliwości aż do momentu, w którym pojawiła się „Arka czasu” Marcina Szczygielskiego. Szczygielski wielokrotnie udowodnił polskim czytelnikom, że jest nie tylko pisarzem utalentowanym, płodnym, ale też, a może przede wszystkim poszukującym i niespoczywającym na laurach.
Autor nie daje się sklasyfikować czy przyporządkować jednemu gatunkowi, szuflady nie są dla niego. Jedynym chyba wspólnym mianownikiem łączącym twórczość Szczygielskiego jest niezwykły talent pisania w sposób lekki, wzruszający i bezpretensjonalny o sprawach niezwykle ważnych.
„Arka czasu”, jego autorstwa, ukazała się nakładem Wydawnictwa Piotra Marciszuka „Stentor” i otrzymała następujące nagrody: Grand Prix w III Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży, wyróżnienie w literackim konkursie Polskiej Sekcji IBBY Książka Roku 2013, a ponadto została wpisana na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej.
To powieść magiczna i wzruszająca, opowiadająca o sile przyjaźni i marzeń, które dają nadzieję na przetrwanie nawet największej zawieruchy życiowej. Jest to książka, której akcja rozgrywa się w czasach wojny, ale to nie wojna jest jej głównym bohaterem, a fantazja i siła dziecięcego umysłu.
Rafał jest dziesięcioletnim żydowskim chłopcem, żyjącym w warszawskim getcie. Nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, w jakich czasach i okolicznościach przyszło mu żyć i jakie mogą być konsekwencje tego, co dzieje się dookoła.
Z dziecięca szczerą ufnością podchodzi do tego, co przynosi los. Rafał żyje jakby w dwóch światach. Pierwszy to ukochany dziadzio, Dzielnica i zamieszkujący ją ludzie, drugi to świat książek i fantazji, w którym chłopiec zatapia się bez pamięci.
To właśnie dzięki książkom oraz dziadkowi nie dociera do niego ogrom otaczającego go okrucieństwa. Szczygielski w bardzo trafny sposób pokazuje, że świat z perspektywy dziecka wygląda zupełnie inaczej, trochę jak w głośnym filmie Roberto Benigniego „Życie jest piękne”.
Fabuła „Arki czasu” jest wielowymiarowa i wzruszająca, bohaterowie prawdziwi, akcja toczy się sprawnie jak w dobrym kryminale, a wszystko nabiera uniwersalnego charakteru. Szkoda, że gdy chodziłam do podstawówki, nie mieliśmy takich lektur szkolnych. Książkę polecam nie tylko dzieciom, ale i rodzicom. Będziecie śmiać się i płakać na przemian i wielokrotnie zadawać sobie pytanie, czy zawsze potraficie docenić to, co macie.
Magdalena Marszałkowska