Koncert Budki Suflera w Wiedniu

„Znowu w życiu mi nie wyszło…“ – tymi słowami z piosenki „Sen o dolinie“ rozpoczął wiedeński koncert Budki Suflera Krzysztof Cugowski. Ten wielki hit porwał nas z foteli, bo choć słowa mówiły o czymś, co się nie udało, my byliśmy pewni, że tym razem nam wyszło!

Bo oto po raz pierwszy w historii Klubu Polskiego w Bratysławie udało się jego prezes Kasi Tulejko zmobilizować dość liczną ekipę Polaków, by wybrała się do pobliskiego Wiednia na koncert kultowej polskiej grupy.

Nie trzeba podkreślać, że takie przedsięwzięcia jednoczą i solidaryzują, bowiem wyjazd prawie dwudziestoosobowej grupy stał się też okazją do rozmów, żartów, wspólnego przeżywania, snucia planów na przyszłość, a magia podróży wynajętym busem przypomniała czasy szkolnych wycieczek.

Koncert Budki Suflera w Wiedniu zorganizowała firma Hanus Monika. I choć było to pierwsze tego typu przedsięwzięcie tej firmy, to organizatorzy stanęli na wysokości zadania! Koncert, który odbył się 27 września, był okazją do świętowania 40-lecia zespołu i… końca jego kariery, gdyż jego liderzy zapowiedzieli, iż jest to ostatni rok ich współpracy.

I tak prawdopodobnie byliśmy świadkami jednego z ostatnich koncertów tej legendarnej polskiej grupy, której liderem jest Romuald Lipko, a długoletnim wokalistą (z kilkuletnią przerwą) Krzysztof Cugowski. W koncercie wystąpili też gościnnie artyści, których Budka Suflera w latach 80. zaprosiła do współpracy – Izabella Trojanowska i Felicjan Andrzejczak.

Ten ostatni chyba najbardziej znany jest szerokiej publiczności jako wykonawca niezapomnianego przeboju „Jolka, Jolka“, który oczywiście zaśpiewał także w Wiedniu.

Z kolei Izabella Trojanowska zaprezentowała m.in. swój wielki hit „Wszystko, czego dziś chcę“. Ale na scenie królował przede wszystkim Krzysztof Cugowski, który raz wprowadzał widzów w nostalgiczny, niemalże balladowy nastrój, by za chwilę porwać ich z foteli np. do „Takiego tanga“. Cóż, z pewnością fani „Budki Suflera“ już dziś opłakują koniec jej 40-letniej kariery.

My mieliśmy jednak szczęście, gdyż mogliśmy pożegnać ten legendarny zespół w tak wspaniały sposób – z przytupem i w podskokach. Nasza bratysławska grupa z pewnością wyróżniała się w blisko trzytysięcznym tłumie widzów, zgromadzonych w wiedeńskiej sali Gasometer.

Małgorzata Wojcieszyńska, Wiedeń
Zdjęcia: Stano Stehlik

MP 10/2014