Moda na selfie

 OKIENKO JĘZYKOWE 

Selfies, czyli amatorskie autoportrety, robione zwykle trzymanym w ręku aparatem cyfrowym lub telefonem komórkowym, ew. tabletem, wręcz zalewają nasze konta na portalach społecznościowych.

Na takim zdjęciu autor przedstawia samego siebie lub swoje odbicie w lustrze. Polskie odpowiedniki selfie to m.in.autofotka, samostrzałka, samopstryknięcie, rękopstryk, samofotka czy samofocia. Nie brakuje też wyrażeń obrazowych: sweet fotka, sweet focia (pisane też jako słit fotka, słit focia lub słitfotka, słitfocia), focia z rąsi, fotka samolubka, a także wulgarnych: fotka samojebka lub po prostu samojebka. Te ostatnie formy mają zapewne wyrażać ironię i pogardę wobec światowej tendencji do tego swoistego ekshibicjonizmu.

Początkowo fotografie typu selfie popularne było głównie wśród ludzi młodych, jednakże obecnie nie gardzą nim i osoby dorosłe. Selfies robią sobie dziś właściwie wszyscy. Mało tego stały się one nawet stałym elementem życia politycznego czy show-biznesu. Odkąd słitfocie zaczęły robić sobie gwiazdy Hollywood, prezydent Barack Obama czy papież Franciszek, również i nasze rodzime gwiazdy i gwiazdeczki wszelkiego asortymentu chwalą się telefonicznymi autoportretami.

W czerwcu, podczas ceremonii rozdania Nagród Gospodarczych Prezydenta RP selfie zrobił sobie i opublikował na Facebooku nawet polski prezydent Bronisław Komorowski. Wcześniej na rodzimym podwórku zdjęciem z rąsi zasłynął poseł PiS Zbigniew Girzyński, z którego śmiał się cały Internet. Innemu politykowi, Jackowi Kurskiemu z Solidarnej Polski, dostało się nieźle od internautów za opublikowanie na portalu społecznościowym autofotek z kijowskiego Majdanu. Ale selfies robili sobie też premier Donald Tusk czy prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Termin selfie po raz pierwszy pojawił się w użyciu w roku 2002 na australijskim forum internetowym, w komentarzu jednego z internautów do zamieszczonego zdjęcia własnej twarzy. Dziesięć lat później, czyli w roku 2012, owo słowo znalazło się wśród dziesięciu najmodniejszych wyrazów. W 2013 roku jego popularność została zauważona przez redaktorów Oxford English Dictionary, którzy najpierw włączyli je do wersji online oksfordzkiego słownika, by kilka miesięcy później ogłosić je słowem roku 2013.

Selfies atakują nas na Facebooku, Twitterze, Instagramie. Dziwią, śmieszą, cieszą, smucą i… irytują swoją wszechobecnością.

Na gruncie polskim selfie sprawia ponadto wiele problemów gramatycznych. Pierwszy z nich to kłopot z przypisaniem mu rodzaju gramatycznego. Niewymawianie końcowej litery -e sprawia, że może być traktowane jako wyraz rodzaju nijakiego – to selfie – tak jak inne obce rzeczowniki zakończone na -i, np. kombi. I tak też potraktowane zostało w niniejszej publikacji.

Za zaliczeniem go do rodzaju nijakiego przemawia ponadto fakt, iż oznacza on rodzaj zdjęcia, a zdjęcie ma właśnie rodzaj nijaki. Można też selfie potraktować jako rzeczownik rodzaju żeńskiego (ta selfie), wzorując się na podobnie brzmiących w wygłosie obcych imionach żeńskich, np. Pippi czy Katie. Na rzecz zaliczenia tegoż wyrazu do rzeczowników żeńskich przemawia również fakt, iż jest on synonimem specyficznej fotografii, a ta jest rodzaju żeńskiego. Zatem w chwili obecnej trudno jest jednoznacznie zdecydować o rodzaju tegoż rzeczownika w polszczyźnie.

Drugi problem to liczba mnoga. W języku angielskim formy liczby mnogiej rzeczowników tworzy się najczęściej przez dodanie do form liczby pojedynczej końcówki –s. Czyli forma mnoga selfie to selfies. A co z liczbą mnogą selfie w polszczyźnie? Inne zakończone w wymowie na –i obce rzeczowniki form liczby mnogiej w polszczyźnie po prostu nie mają, np. body.

Obecnie w polskim użyciu liczby mnogiej selfie pojawia się albo angielska forma pluralna (selfies – i taką zastosowano w niniejszym artykule), albo forma singularna (selfie). Warto dodać, iż o znaczeniu liczby mnogiej tegoż wyrazu w tym drugim przypadku świadczą formy mnogie jego określników, np. Śmieszne selfie pojawiają się wszędzie…

Kolejny problem to odmiana przez przypadki. Czy selfie w ogóle da się odmieniać? Na tym etapie adaptacji do polszczyzny raczej nie. Czyli wyraz ten należy traktować jako nieodmienny, podobnie jak kombi czy body.

Co się stanie z selfie w polszczyźnie? Czas pokaże. Być może pozostanie ono w nieodmiennej formie, a być może zastąpi je jakaś spolszczona i łatwiejsza w użyciu jego wersja – już dziś takich bowiem nie brakuje; pojawiła się np. sympatyczna selfka, która nie sprawia żadnych problemów gramatycznych – ani w zakresie rodzaju, ani w zakresie liczby, ani w zakresie odmiany przez przypadki, i która mogłaby zastąpić selfie w przyszłości. Ale równie dobre może być zastąpienie tej kłopotliwej formy innymi polskimi odpowiednikami, wymienionymi na początku artykułu.

Na ostateczną adaptację selfie do polszczyzny trzeba jeszcze poczekać. Ale warto obserwować proces przyswajania tegoż słowa, bowiem zawojowało ono właściwie cały świat – pojawia się chyba w każdym języku i chyba w każdym języku sprawia mniejsze lub większe problemy. W słowackim też.

Maria Magdalena Nowakowska

MP 9/2014