Anioły nad kukułczym gniazdem

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Są książki, które nie nadają się na lekturę wakacyjną, mającą uprzyjemnić czas spędzany na leżaku czy w podróży. Tych książek nie można czytać w pośpiechu, bowiem wymagają skupienia. I taką właśnie pozycją jest najnowszy reportaż literacki Grażyny Jagielskiej „Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku”, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Znak.

Autorka, w sposób bezkompromisowy i do bólu szczery opisuje swój pobyt na oddziale zamkniętym szpitala psychiatrycznego. Znalazła się tam, bowiem jako żona korespondenta wojennego, Wojciecha Jagielskiego, żyła w permanentnym poczuciu zagrożenia, w wyniku czego doznała poważnego uszczerbku na zdrowiu psychicznym. Lęki, z którymi się borykała i które narastały, doprowadziły ją na skraj przepaści. W snach widziała okaleczonego męża, bez kończyn czy organów wewnętrznych.

Długotrwałe życie w stresie odbiło się na jej psychice. W jednym z wywiadów powiedziała: „To jest kwestia nawet niemożności jazdy samochodem, wyjścia do sklepu, odwiedzenia znajomych czy w ogóle wyjścia między ludzi, zwłaszcza w tłum. Czyli takie ograniczenia w życiu codziennym, normalnym funkcjonowaniu. Pojawiają się również objawy somatyczne, czyli rozmaite stresujące historie, które wpływają na funkcjonowanie całego systemu nerwowego”.

„Anioły jedzą trzy razy dziennie” nie jest jednak książką, mówiącą tylko o autorce i jej prywatnej tragedii. Jagielska opowiada także historię innych pacjentów oddziału, robiąc to w sposób kulturalny, z dużym szacunkiem traktując losy swoich towarzyszy niedoli.

Dzięki temu poznajemy żołnierzy, którzy po powrocie z Iraku i Afganistanu wskutek koszmarnych przeżyć nie mogą się odnaleźć w normalnym życiu. Na oddziale są też cywile – kobiety, szukające akceptacji, które wypaliły się zawodowo i popadły w depresję. Ten wachlarz postaci, emocji, tragedii przywołuje na myśl „Lot nad kukułczym gniazdem”.

Brak egzaltacji i histerii w książce Jagielskiej, pewien spokój w opowiadaniu o rzeczach niezwykle bolesnych jest niesamowicie poruszający. Nie jest to książka do poduszki, ale polecam ją Państwu z całego serca. Każdemu z nas przyda się bowiem refleksja nad kruchością ludzkiej psychiki, przypominająca, że nie jesteśmy niezniszczalni.

Magdalena Marszałkowska

MP 7-8/2014