Stara księga miejska Żyliny

i czego możemy się z niej dowiedzieć

 WAŻKIE WYDARZENIA W DZIEJACH SŁOWACJI 

Najbardziej wartościowy słowacki starodruk to Księga miejska Żyliny (Žilinská mestská kniha). Była ona prowadzona od roku 1378 do połowy XVI wieku. Składa się z 149 kart, napisanych po łacinie, w języku niemieckim i po słowacku. Tak, tak – po słowacku!

To nie błąd ani kurtuazja wobec Słowaków. Pierwszy zapis w języku miejscowym pochodzi z roku 1451. Wszystkie zapisy były wnikliwie przebadane przez językoznawców słowackich w latach 90. XX wieku. Stwierdzili oni, że zapisy w Księdze są najstarszymi istniejącymi zapisami w języku słowackim.

Są tam jednak słowa, wskazujące na czeskie wpływy, co nie dziwi, biorąc pod uwagę biskość Śląska i Moraw. Decydujące – wg słowackich językoznawców – i świadczące o słowackości tekstu jest np. używanie końcówki fleksyjnej rzeczowników w liczbie mnogiej –om (deťom, kostelom, sedlakom) oraz stosowanie w zapisie podwójnych samogłosek (dessat, sussed, zlatto, ossem) czy posługiwanie się czasownikową formą nejest (w języku czeskim musiałoby być obowiązkowo není)

Księga składa się z trzech części. Pierwsza zapisana jest w języku niemieckim i zawiera tekst statutu prawnego miasta królewskiego Krupina z roku 1378. To ważny dokument, bo dużo mówi o historii cywilizacyjnej i administracyjnej Słowacji, czyli ówczesnych Północnych Węgier. Dla Żyliny był to czas awansu gospodarczego – podniesienia statusu osiedla do rangi miasta (pierwsza próba miała miejsce już w roku 1312).

Za wzór do naśladowania przyjęto miasto z południa – Krupinę, zaś wzorcem organizacji życia miejskiego był środkowoniemiecki Magdeburg, co odzwierciedla ówczesne wpływy umysłowe i – w szerszym znaczeniu – polityczne. Ciekawye jest to, że początkowo Żylina chciała „przepisać” statut miejski nie tak odległego Cieszyna, którego prawo skopiowano na wzór miast flamandzkich (dzisiejsza zachodnia Belgia). Węgierski król Ludwik I uznał jednak, że węgierskie miasta powinny być lokowane na prawie magdeburskim (Cieszyn na mocy decyzji króla musiał także przejść na prawo magdeburskie, co nastąpiło w roku 1364).

W roku 1369 zarządził, aby Żylina wybrała sobie za wzór któreś z miast na Węgrzech, mających taki statut. Wybór władz Żyliny padł właśnie na Krupinę, posługującą się prawem magdeburskim prawdopodobnie już od roku 1244. Wiosną 1370 roku delegacja Żyliny pojechała do Krupiny zapoznać się z magdeburską normą organizacji życia miejskiego.

Znamy nawet nazwisko pisarza, który dokonał przepisania tekstu z Księgi krupińskiej, choć nie wiemy nic o samej technice jego pracy – prawdopodobnie musiał na jakiś czas pojechać do Krupiny. Trzeba pamiętać, że umiejętność pisania miała charakter elitarny, a na przepisanie statutu trzeba było pewnie poświęcić kilka tygodni. Ten urzędnik miejski nazywał się Mikuláš z Lukovego (Lukovej).

Przetłumaczenie na język „domowy” nastąpiło na polecenie sędziego Żyliny Václava Pongráca w 1473 roku, a większą jego część przełożył Václav z Kroměříža. Małe uzupełnienia, prawdopodobnie na bieżąco, dokonane są inną ręką (pewnie innego sekretarza rady miejskiej, bo jego wpisy pojawiają się w Księdze także później, aż do roku 1489).

Zanik wpisów w języku niemieckim (ostatni taki wpis pochodzi z roku 1429) wiąże się z ruchem husyckim i walką z żywiołem niemieckim. Żylina była w tych latach kilkakrotnie atakowana przez husytów, co spowodowało ucieczkę i emigrację z miasta wielu niemieckich mieszczan.

Po setkach lat nie czujemy już mocno różnic w różnych wariantach organizacji średniowiecznego miasta. Miało to jednak swoje znaczenie i odbijało się na relacjach z królem. Prawo flamandzkie dawało więcej władzy burmistrzowi w porównaniu z magdeburskim, w tym bezpośrednią władzę sądowniczą.

Prawo magdeburskie odbierało burmistrzowi sporo kompetencji, tworzyło niezależny sąd miejski, ale przede wszystkim wprowadzało jako najwyższą władzę w mieście 12-osobową radę miejską, której burmistrz był jedynie organem wykonawczym.

Taka organizacja dawała panującemu możliwość manipulowania i osłabiała pozycję burmistrza (dzisiaj powiedzielibyśmy „samorządowego”) wobec władzy państwowej. Nic dziwnego, że burmistrz nie spieszył się z wprowadzeniem nowego prawa; król wydał polecenie w roku 1369, Żylina znała już nowe zasady w roku 1370, ale przeszła na nie dopiero – i to zapewne przymuszona – w roku 1384, czyli po 14 latach swego rodzaju biernego oporu!

W drugiej części Księgi żylińskiej znajduje się tłumaczenie niemieckiego zapisu na język słowacki, pochodzące z roku 1471. Fakt, że radni miejscy zdecydowali się na taki przekład, świadczy o panujących w mieście stosunkach językowych i narodowych. Tekst niemiecki nadal był ważny, ale językiem ojczystym i codziennym dla wielu mieszkańców, także z wyższej warstwy miasta (bo tylko oni w gruncie rzeczy mieli potrzebę odwoływania się do statutu miejskiego przy wyborach cechowych, zakładaniu warsztatów albo sporach przed sądami) był już język lokalny, czyli słowacki.

W ostatniej części Księgi znajdują się pojedyncze wpisy, które dzisiaj określilibyśmy jako notarialne (są to potwierdzenia zakupu, sprzedaży albo dziedziczenia majątku na tyle dużego, że warte były zapisania w miejskich archiwach). To wśród tych wpisów znajduje się najstarszy zapis słowacki z roku 1451. Charakterystyczny jest brak wKsiędze języka węgierskiego. Jego czas miał przyjść dużo później….

Wszystkie karty Księgi miejskiej Żyliny mają ten sam format (29 x 22 cm) i są zszyte; całość jest oprawiona w skórę. Księga była przez jakiś czas przechowywana w archiwum w Brnie. Tam, w roku 1934, poddano ją pierwszemu oglądowi badawczemu. Zgodnie z ówcześnie panującą ideologią czechosłowakizmu opisano ją jako zabytek języka czeskiego, do którego zostały wplecione regionalizmy z zachodniej Słowacji.

Stare łacińskie powiedzenie mówi: Habent sua fata libelli (‘księgi mają swoją historię’). Pasuje ono doskonale do starej księgi miejskiej z Żyliny, która – umiejętnie i wnikliwie czytana – mówi bardzo dużo o historii miasta, narodu i Europy.

Andrzej Krawczyk

MP 5-6/2014