OKIENKO JĘZYKOWE
W ostatnim czasie nazwa naszego wschodniego sąsiada, czyli Ukrainy, jest odmieniana przez wszystkie przypadku. Niestety, przyczyną tego stanu rzeczy jest trwający w tym kraju kryzys polityczny i oczekiwanie, jak daleko jeszcze posunie się Rosja w swoich działaniach na rzecz „obrony” obywateli ukraińskich narodowości rosyjskiej.
My jednak politykę zostawimy choć na chwilę na boku i przyjrzymy się przyimkom, łączącym się z nazwą tego państwa w miejscowniku. Czy powinno się mówić „na” czy „w” Ukrainie?
Większość użytkowników języka polskiego używa tradycyjnego i zgodnego z obowiązującą polską normą połączenia „na Ukrainie”, które niektórzy uważają za… „schedę po imperialistycznych epokach dominacji jednych krajów nad innymi” (to cytat zaczerpnięty z internetowej dyskusji na ten temat: http://eastbook.eu/2012/10/country/debata-w-czy-na-ukrainie/) i optują za używaniem połączenia „w Ukrainie”, które przez polską normę akceptowane nie jest.
Dystrybucja przyimków „w” lub „na” w odniesieniu do nazw krajów ma w języku polskim wydźwięk po trosze geopolityczny. Chodzi bowiem o to, że – jak kiedyś napisał prof. Mirosław Bańko – przyimek „na” łączy się częściej z nazwami regionów, np. na Mazowszu, na Spiszu (ale: w Wielkopolsce!) z nazwami kilku państw lub regionów, z którymi łączyły się historyczne zainteresowania Polaków, np. na Słowacji, na Węgrzech, na Litwie, na Białorusi, na Ukrainie, a poza tym z nazwami niektórych państw wyspiarskich, np. na Kubie (ale: w Irlandii!).
Dlatego też lobbyści wyrażenia „w Ukrainie”, wywodzący się najczęściej z kręgów osób w jakiś sposób powiązanych z naszym wschodnim sąsiadem, będący zwolennikami jego suwerenności i zbliżenia z Unią Europejską, uważają połączenie z „na” za trochę dyskryminujące Ukrainę i chcieliby, by polska norma uznała również połączenie z „w” za poprawne.
Coś w tym jest, bowiem oboczne formy z „na” i „w” polskie wydawnictwa poprawnościowe (chodzi tu przede wszystkim o „Słownik poprawnej polszczyzny” pod red. Andrzeja Markowskiego) akceptują w stosunku do Łotwy i Litwy, czyli możemy mówić „na Łotwie” i „na Litwie”, a także (choć to połączenie rzadsze) „w Łotwie” oraz „w Litwie”. Możemy też wymiennie używać połączeń „na” i „w” Słowacji, choć to drugie szerzy się, mimo iż Słowacy jakoś go szczególnie nie wspierają.
Być może dlatego, że w ich języku naturalne jest wyrażenie „na Slovensku”, którego nikt nie miesza do polityki. Prawdą jest natomiast, że tylko „w Ukrainie” i „w Białorusi” uważane są za niepoprawne, choć nie wiadomo, dlaczego. Może zatem właśnie nadarza się okazja, by sprawę „na” i „w” uporządkować systemowo i przyjąć za równoprawne ich połączenia ze wszystkimi nazwami, których problem dotyczy? Choć przyznam, że „w Węgrzech” wyglądałoby dziwnie, ale… do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Przekonana jestem też, że ukraiński problem z polskim wyrażeniem przyimkowym – „na Ukrainie” – wynika też z sytuacji językowej Ukrainy. Nie jest tajemnicą, iż we wschodniej części tego państwa dominuje język rosyjski, choć nie ma on statusu języka państwowego.
Dlatego używa się tam rosyjskiego połączenia „na Ukrainie”. Zaś zachodnia Ukraina, postrzegana jako proeuropejska, posługuje się ukraińskim wyrażeniem „w Ukrainie”. Stąd zapewne ansa Ukraińców pod adresem polskiego normatywnego połączenia z przyimkiem „na”, które odbierane jest jako… wpływ rosyjskiego.
Faktem jest, że jeszcze nie tak dawno konstrukcje z przyimkiem „na” szerzyły się w języku polskim, np. na stołówce, na zakładzie, na ogrodzie, ale nie zyskały one aprobaty normy językowej; postrzegano je bowiem jako niepotrzebne kalki rosyjskie.
Może zatem, jak już wcześniej pisałam, dobrze by było zliberalizować polską normę – choćby dla dobra sąsiedzkiej współpracy – i wyrażenia „na Ukrainie” i „w Ukrainie” przyjąć za równoprawne? No bo przecież potwierdzenia obu użyć znajdują się w wielu tekstach literackich czy piosenkach, jak choćby „Hej, sokoły”. Tę tradycyjną polsko-ukraińską balladę, której autorstwo przypisuje się polsko-ukraińskiemu poecie i kompozytorowi Tymkowi (Tomaszowi) Padurze (1801-1871) znają i śpiewają dziś chyba wszyscy Polacy. I właśnie w niej pojawiają się wymiennie obie konstrukcje; druga zwrotka brzmi bowiem tak:
Wiele dziewcząt jest na świecie,
Lecz najwięcej w Ukrainie.
Tam me serce pozostało,
Przy kochanej mej dziewczynie.
Ostatnia zaś tak:
Wina, wina, wina dajcie,
A jak umrę pochowajcie
Na zielonej Ukrainie
Przy kochanej mej dziewczynie.
Tę argumentację należy jednak traktować jedynie jako pomocniczą. Zawsze można znaleźć jakieś wyjątki. Kluczowe jest przyzwyczajenie językowe nie zawsze mające racjonalne uzasadnienie.
Maria Magdalena Nowakowska
MP 2014/4