Bal karnawałowy czy może ples?

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

Słowacki „ples” i polski „bal” to właściwie to samo. Najczęściej kojarzą się z sylwestrem lub karnawałem, czyli okresem, trwającym od święta Trzech Króli do Środy Popielcowej. W dawnej Polsce takie zabawy nazywane były też maszkarami czy redutami (nie mylić z tymi obronnymi!).

Często przybierały one formę kuligu. Ponieważ w dzisiejszych czasach o śnieg coraz trudniej, zatem polskie bale i słowackie plesy muszą się ograniczać do tańców, śmiechów, zabaw i rozmów bez liku. Kiedy dziś jakiś Polak spyta mnie, czy byłam na balu, zaś Słowak zagai mnie o ples, to z przyjemnością odpowiem, że 8 lutego 2014 roku wzięłam udział w tradycyjnym balu karnawałowym czy plesie, jak kto woli, zorganizowanym przez Klub Polski w Trenczynie.

Jego ważnym punktem były obchody okrągłego jubileuszu naszej wspaniałej prezes Renatki Strakovej, której wszyscy uczestnicy złożyli życzenia i odśpiewali gromkie zarówno „Sto lat”, jak i „Živio”. Potem były już tańce, do których przygrywał duet Ayo Band, czyli znany i lubiany Jožko Knajbel wraz ze swoją nową partnerką Aďą. W przerwach rozmawiano i delektowano się różnorodnymi daniami, przygotowanymi przez członków Klubu Polskiego.

Młodsi uczestnicy balu próbowali swoich sił w różnych dyscyplinach sportowych. Na tanecznym parkiecie pojawili się zaś także najstarsi członkowie klubu. A kiedy duet muzyczny odpoczywał, jego funkcję przejmowali sami uczestnicy balu, śpiewając znane piosenki biesiadne przy akompaniamencie Renatki Strakovej.

Tegoroczny trenczyński bal, czyli słowacki ples, był jak zwykle wspaniałą okazją do spędzenia cudownych chwil razem – wśród rodaków, wśród ludzi życzliwych. I przede wszystkim za to dziękujemy organizatorom spotkania.

Aleksandra Krcheň
Zdjęcia: Marian Pavlasek, Jan Krchen

MP 3/2014