Monument na Bradle

 WAŻKIE WYDARZENIA W DZIEJACH SŁOWACJI 

Siedemdziesiąt kilometrów na północ od Bratysławy, na skraju Małych Karpat, ponad miasteczkiem Brezová w powiecie Myjava znajduje się szczyt Bradlo (543 m n.p.m.) z przepięknym widokiem na całą okolicę. Na tym szczycie w latach 1927-1928 zbudowano mauzoleum ku czci Milana Rastislava Štefánika – jednego z trzech, obok Tomáša Masaryka i Edvarda Benesza, twórców Czechosłowacji u schyłku I wojny światowej.

 

Dušan Jurkovič

Mauzoleum zaprojektował w charakterystycznym dla przełomu lat 20. i 30. surowym, monumentalnym stylu znany w owym czasie słowacki architekt Dušan Jurkovič. Granitowe bloki z trawertynu i charakterystyczna schodowa konstrukcja nadają budowli podniosły charakter, a zapierający dech widok na kilka sąsiednich wzgórz i wsi wywołuje poczucie tożsamości z ziemią słowacką.

Kiedy w roku 1924 ogłoszono pomysł budowy mauzoleum ku czci najbardziej znanego słowackiego Czechosłowaka, wybrano na jego miejsce szczyt góry nad rodzinną wsią bohatera – Košariskami. Odsłonięcie monumentu wraz z tworzącym klimat i atmosferę dojściem do niego miało być centralnym punktem obchodów 10-lecia powstania Czechosłowacji na Słowacji.

W czasach Państwa Słowackiego (1939-1945) i w komunistycznej Czechosłowacji pamięć o Štefániku nie była kultywowana, a pomnik powoli popadał w ruinę. Piękna perspektywa, która była samodzielną wartością tego miejsca, została zakłócona przez coraz wyższe drzewa-samosiejki, które w ciągu 60 lat przesłoniły nieco pomnik. Dopiero odrodzona Słowacja w roku 1995 rozpoczęła prace renowacyjne przy mauzoleum i w ciągu kilkunastu miesięcy przywrócono mu jego dawną świetność.

Mauzoleum, któremu nadano starodawną i archaiczną nazwę w języku słowackim „mohyla” (bliską polskiej „mogile”, która kiedyś oznaczała bardziej kurhan niż grób), miało symbolizować związek Štefánika ze Słowacją, a w węższym sensie z ojczystą krainą. W dole, u stóp wzgórza stoi dom, gdzie się urodził, i szkoła, do której uczęszczał. Na pobliskim cmentarzu leżą rodzice i rodzeństwo słowackiego bohatera.

Bradlo to symboliczne miejsce wiecznego odpoczynku wielkiego Słowaka. Sama katastrofa lotnicza, w której zginał Štefánik, miała miejsce w Ivance pri Dunaji, 100 metrów od dzisiejszej administracyjnej granicy Bratysławy. Na miejscu tragedii, w której oprócz Štefánika śmierć poniosło trzech członków włoskiej załogi, postawiono także pomnik w kształcie kurhanu.

***

Milan Rastislav Štefánik

Doktor filozofii, astronom, badacz, podróżnik, matematyk, kawaler francuskiej Legii Honorowej, francuski generał, dyplomata i pierwszy minister wojny Czechosłowacji – tym wszystkim był Milan Rastislav Štefánik. W czasie I wojny światowej przyczynił się do powstania legionów czechosłowackich we Francji, Włoszech i Rosji. Od grudnia 1915 roku współpracował z Masarykiem i Benešem, którym – jako człowiek cieszący się ogromną popularnością w Paryżu i w Rzymie – otwierał drzwi na salony.

W marcu 1919 roku już jako minister wojny nowopowstałej Czechosłowacji przebywał w Rzymie, popularyzując tam nowe państwo, organizując transport legionistów z Włoch do Czech i przygotowując swój własny przyjazd do Pragi. Otrzymał wtedy pilny telegram od prezydenta Masaryka, aby przybyć do Czechosłowacji, by załagodzić spory między francuską i włoską misją wojskową.

Štefánik ruszył natychmiast. Pociągiem pojechał do Padwy, gdzie mieścił się wówczas włoski sztab generalny. Tam poprosił o przydzielenie mu samolotu, którym mógłby wrócić do kraju. Zarówno włoscy generałowie, jak i przedstawiciele Czechosłowacji we Włoszech uważali lot samolotem za zbyt ryzykowny.

Zaproponowali mu nawet wagon-salonkę, dołączony do jednego z pociągów, wiozących powracających do domu legionistów. Štefánik trwał jednak przy swoim. Co więcej, poprosił, by móc polecieć bezpośrednio do Bratysławy, a nie jedynie do Wiednia, gdzie na lotnisku był co prawda doświadczony personel naziemny, ale gdzie musiałby negocjować przekroczenie granicy ze swoimi dotychczasowymi wrogami – administracją austriacką. Sytuacja na lotnisku w Bratysławie była natomiast niejasna, a samo miasto zagrożone atakiem węgierskich bolszewików Beli Kuna.

Włosi przydzielili Štefánikowi samolot typu Caproni 450, którego standardowo obsługiwała 4-osobowa załoga. Štefánik zadeklarował, że zna ten typ samolotu (co nie było prawdą). Miał nim polecieć jako członek załogi, ale nie pilot (!). O przylocie Štefánika powiadomiono ówczesnego dowódcę wojsk czechosłowackich na Słowacji, włoskiego generała Piccione.

Lot miał być tajny i dlatego w samolocie nie zainstalowano radiostacji (nie było to wówczas standardowe wyposażenie maszyn lotniczych). Samolot miał metalową ramę nośną, obudowaną płytkami drewnianymi; drewniane były również skrzydła. Kabina w samolotach Caproni 450 była otwarta, dlatego też, co wiemy, Štefánik miał na sobie nie tylko podwójną warstwę bielizny, ale i dwa swetry pod generalską marynarką. Na to wszystko włożył skórzany kombinezon.

Na miejsce startu samolotu ze Štefánikiem na pokładzie wybrano lotnisko Campoformida koło Udine. Chodziło o to, aby droga do Bratysławy była możliwie najkrótsza, bowiem gdyby samolot stratował z Padwy, prawdopodobnie nie doleciałby na Słowację bez dodatkowego tankowania.

W samolocie Štefánik miał zająć miejsce obserwatora. Już po wypadku stwierdzono jednak, że prawdopodobnie zajął on miejsce II pilota. Można zakładać, że chciał poprosić I pilota, porucznika Mancinelli-Scottiego, o przejęcie steru w ostatniej fazie lotu i posadzenie maszyny w Bratysławie, co symbolizowałoby jego powrót do ojczyzny.

Czwartego maja o godz. 8.07 rano, po 3 dniach oczekiwania na dobrą pogodę samolot ze Štefánikiem wystartował. Około południa pojawił się nad Bratysławą, gdzie przez dwa poprzednie dni padało, ziemia była rozmiękła, a całe lądowisko pokryte kałużami. Nadlatująca maszyna Caproni 450 podeszła do lądowania…

Pilot najwidoczniej przestraszył się fontanny wody, która wzbiła się spod kół samolotu, poderwał samolot, wykonał kilka okrążeń i ponownie próbował wylądować. Znowu chciał poderwać maszynę, ale samolot przechylił się w bok, a następnie dziobem uderzył w ziemię. Wszyscy znajdujący się na pokładzie zginęli na miejscu. Podczas oględzin okazało się, że w krytycznym momencie samolot był pilotowany prawdopodobnie przez Milana Štefánika.

Śledztwo w sprawie katastrofy prowadzili Włosi. Przyczyna wypadku od początku nie byłą jasna i chyba nigdy nie zostanie już ustalona. Być może doszło do zablokowania wysokościomierza przez którąś z linek osprzętu; prawdopodobne było także omdlenie i opadnięcie ciała na wolant (Štefánik był słabego zdrowia i dość często zdarzały mu się zasłabnięcia) – to ostatnie było na tyle prawdopodobne, że spekulowano także na temat samobójstwa poprzez skierowanie maszyny na rozbicie w ziemię.

W 1927 roku jeden ze świadków wypadku napisał oświadczenie, zaadresowane do prezydenta Masaryka, że na chwilę przed katastrofą słyszał strzały, co sugerowało, że samolot Štefánika został zestrzelony. Wszczęto nawet śledztwo w tej sprawie, ale zakończono je bez ustalenia czegokolwiek. Wywołało ono jednak falę plotek na temat zamachu.

Przypominano o różnicach w koncepcjach między Štefánikiem a Masarykiem i Benešem na temat miejsca Słowacji w przyszłej Czechosłowacji. Ustalono, że jesienią 1918 roku Masaryk polecił Štefánikowi pojechać do Włoch głównie po to, aby nie mógł on po wojnie od razu wrócić do Czechosłowacji i budować swojej pozycji jednego z trzech najważniejszych ludzi w państwie.

Znaleźli się świadkowie, którzy pamiętali, że wiosną 1919 roku Štefánik zarzucił publicznie Benešowi defraudację publicznych pieniędzy, za co ten ponoć zaprzysiągł mu śmiertelną zemstę. I pewnie nigdy nie dowiemy się, jak wyglądały dokładnie ostatnie minuty tragicznego lotu.

Bardzo prawdopodobna wydaje się teoria, że samolot Štefánika zestrzelono pomyłkowo, biorąc go za nadlatujący… samolot węgierski. Rzeczywiście, włoskie i węgierskie barwy są do siebie bardzo podobne. A ze względu na tajność lotu o przylocie Štefánika Bratysławę poinformowano dopiero na godzinę wcześniej. Informację tę przekazano zaledwie kilku osobom.

Milan Rastislav Štefánik w chwili katastrofy miał zaledwie 39 lat. Wybrańcy bogów żyją krótko… Pokazał, że bożyszczem salonów Paryża i Rzymu może zostać każdy, nawet Słowak z prowincji. Warto wybrać się na Bradlo, ucieszyć oczy pięknem Słowacji i pomyśleć o życiu….

Andrzej Krawczyk

MP 2/2014