W tajnej służbie brytyjskiego wywiadu

 POLAK POTRAFI 

Arystokratka z pochodzenia, bardzo piękna i nieprzeciętnie inteligentna, femme fatale, rozkochująca w sobie mężczyzn i uwikłana w liczne romanse, a jednocześnie pierwsza kobieta szpieg w historii brytyjskich służb specjalnych – Krystyna Skarbek, znana również jako Christine Granville, ulubiona agentka Churchilla.

 

Urodziła się w 1908 roku (w nowej metryce, przygotowanej dla niej na potrzeby służby w wywiadzie, zmieniono tę datę na rok 1915) w Młodzieszynie, w bogatej rodzinie o arystokratycznych korzeniach. Bardzo szybko zaczęto określać ją mianem „chłopczycy” – kochała bowiem narty, jazdę konną i wspinanie się na drzewa.

Rodzice głowili się, jak nieco „ugrzecznić” córkę i okiełznać jej temperament. Świetnym wyjściem wydało im się wysłanie Krystyny do szkoły zakonnej w Szwajcarii. Buntowniczy charakter hrabianki okazał się jednak zbyt dużym wyzwaniem dla prowadzących placówkę zakonnic – po kilku miesiącach odesłały ją do domu. Skarbkówna wróciła może nie grzeczniejsza, ale za to z niezłą znajomością francuskiego.

Do wybuchu wojny hrabianka prowadziła beztroskie i bujne życie towarzyskie. Brylowała na salonach, świetnie się bawiła, w 1930 roku wzięła nawet udział w konkursie Miss Polonia i zdobyła tytuł Gwiazdy Piękności.

Dwukrotnie wychodziła za mąż. Pierwsze małżeństwo, zawarte w 1933 roku z biznesmenem Karolem Gettlichem, rozpadło się po zaledwie sześciu miesiącach. Drugie (1938), z podróżnikiem i poszukiwaczem przygód Jerzym Giżyckim, rokowało lepiej. Małżonkowie wydawali się doskonale dobrani i dobrze się rozumieli.

Krótko po ślubie wyjechali do Abisynii (obecnie Etiopia), gdzie Giżycki objął posadę polskiego konsula generalnego. Tam zaskoczył ich wybuch wojny. Przez Kenię udało im się dostać do Francji, a stamtąd Skarbkówna – już sama, bowiem jej małżeństwo z Giżyckim się rozpadło, albowiem nie był on w stanie zaakceptować jej słabości do flirtów z innymi mężczyznami – przedostała się do Anglii, gdzie zgłosiła się do służby wywiadowczej.

Początkowo Secret Operations Executive (Kierownictwo Operacji Specjalnych), prestiżowa supertajna agencja rządowa, utworzona z inicjatywy Winstona Churchilla, nie była zainteresowana usługami polskiej hrabianki. Do zwrócenia uwagi na młodą, piękną Polkę przekonał Brytyjczyków znany dziennikarz Frederick August Voigt. Na zaaranżowanym przez niego spotkaniu z członkiem brytyjskiego wywiadu Skarbek zaproponowała pomoc w nawiązaniu kontaktu z polskim podziemiem. Oficerowie Secret Operations Executive byli sceptyczni, ale postanowili dać jej szansę.

Sprawdzianem jej umiejętności i zarazem pierwszą misją miał być wyjazd do Budapesztu, skąd miała nielegalnie przedostać się do Polski i nawiązać kontakt z działaczami krajowego podziemia. Mimo bardzo niesprzyjających warunków atmosferycznych (środek wyjątkowo ostrej i śnieżnej zimy) Skarbek zdecydowała się na nocną przeprawę przez Tatry.

Towarzyszyć miał jej tatrzański kurier Jan Marusarz (brat słynnego olimpijczyka Stanisława). Przyjaciele hrabianki uznali jej plan za brawurowy, ba, samobójczy i nie do zrealizowania. Kto przy zdrowych zmysłach ryzykowałby wspinaczkę w śniegu, bez szlaków, brnięcie przez zaspy w ekstremalnych warunkach, a potem równie niebezpieczny zjazd na nartach na polską stronę?

Mimo ogromnego ryzyka nocna przeprawa przez Tatry, mający być dla Skarbek swoistym sprawdzianem, powiodła się. Kolejne zadania i operacje, w których uczestniczyła, wymagały jeszcze więcej doświadczenia, sprytu i odwagi. Jak choćby wtedy, gdy przeprowadzała pięciu czeskich oficerów do Jugosławii.

Na nieszczęście ich samochód się zepsuł i cała grupa została skontrolowana przez Niemców. Wyposażona w fałszywe dokumenty Skarbek nie tylko zachowała zimną krew i nie zdekonspirowała Czechów, ale udało się jej namówić niemiecki patrol, by pomógł im przepchnąć samochód przez granicę! Innym razem, w pociągu z Krakowa do Warszawy, natknęła się na grupę niemieckich żołnierzy.

Traf chciał, że miała w plecaku ulotki dla polskiego podziemia; ich odnalezienie podczas rewizji mogło się dla niej skończyć tylko w jeden sposób –rozstrzeleniem. Sytuacja wydawała się bez wyjścia. Nie mając wiele do stracenia, Skarbek rozpoczęła rozmowę z młodym oficerem Wehrmachtu, który siedział obok niej.

Udając słodką panienkę i wykorzystując swój niekwestionowany urok osobisty, owinęła go sobie wokół palca i poprosiła, by wziął jej plecak do swojego bagażu. Wyjaśniła, że wiezie w nim herbatę dla chorej matki i bardzo się boi, że zostanie ona zarekwirowana przez patrol. Żołnierz pomógł jej – przewiózł paczkę w swoim bagażu i zwrócił ją Skarbek na dworcu w Warszawie, nie sprawdzając, co było w niej ukryte.

Za jedną z najbardziej wyrafinowanych akcji Krystyny Skarbek bez wątpienia uznawane jest brawurowe uwolnienie Francisa Cammaerta z rąk Niemców w sierpniu 1944 roku. Cammaert, brytyjski agent organizujący ruch oporu we Francji, wraz z dwoma współpracownikami wpadł w zasadzkę Gestapo.

Zapadła decyzja o rozstrzelaniu go, więc Skarbek miała przeraźliwie niewiele czasu na działanie. Skontaktowała się z Albertem Schenckiem, łącznikiem między Gestapo a francuską prefekturą. Za 2 miliony franków zgodził się on zorganizować jej spotkanie z szefem Gestapo, Maxem Waemem.

Skarbek postawiła wszystko na jedną kartę – przyznała Waemowi, że jest brytyjską agentką i zaproponowała układ. W zamian za uwolnienie Cammaerta Waem miał otrzymać gwarancję nietykalności po wkroczeniu wojsk alianckich i uciec, dokąd będzie miał ochotę.

Wtedy losy wojny były już przesądzone, więc propozycja Skarbek wydawała się Niemcowi atrakcyjna. Przystał na proponowane przez nią warunki i na godzinę przed zaplanowaną egzekucją Cammaert został uwolniony.

Powojenna rzeczywistość okazała się dla Skarbek brutalna. Została zdemobilizowana w kwietniu 1945 roku. Nie mając wówczas brytyjskiego obywatelstwa (otrzymała je dopiero później), otrzymała odprawę w wysokości 100 funtów. Jej poczucia niesprawiedliwości i osobistej klęski nie osłodziły ani osobiste podziękowania Winstona Churchilla, ani przyznane jej ordery. W Wielkiej Brytanii jej przygoda ze szpiegostwem była skończona; po zmianie władzy i rozwiązaniu Secret Operations Executive wywiad nie był zainteresowany korzystaniem z jej usług.

Z kolei do komunistycznej Polski, jako arystokratka, w dodatku była współpracowniczka obcego wywiadu, nie mogła już wrócić. Jej sytuacja była tak dramatyczna, że aby przeżyć, imała się różnych zajęć – była telefonistką, pokojówką, sprzedawczynią w londyńskim domu towarowym Harrods…

W końcu znalazła stałą pracę jako stewardesa na statkach rejsowych, pływających do Nowej Zelandii i RPA. To zajęcie ani nie zaspokajało jej ambicji, ani nie wykorzystywało jej możliwości – pocieszała się jednak, że dzięki niemu może zobaczyć przynajmniej kawałek świata.

Podczas jednego z takich rejsów poznała irlandzkiego stewarda Dennisa Muldowneya. Oszalał na jej punkcie i, obsesyjnie zakochany, poprosił ją o rękę. Gdy odmówiła, dźgnął ją nożem. Zginęła na miejscu. Muldowneya skazano na karę śmierci.

Katarzyna Pieniądz

MP 10/2013MP 11-12/2013