WAŻKIE WYDARZENIA W DZIEJACH SŁOWACJI
Bratysława przeżyła II wojnę światową w miarę szczęśliwie. Dla Polaków takie stwierdzenie brzmi szokująco i nie odpowiada ich schematom myślenia. O miasto nie toczono żadnych walk. Powstanie słowackie swoimi wpływami i konsekwencjami najbliżej dotarło do Nitry. W 1945 roku pierścień obronny Wiednia zaczynał się 30 kilometrów na zachód od miasta.
Bratysława miała być witryną Państwa Słowackiego. W ciągu lat wojny wzbogaciła się o kilka znaczących budynków – wtedy to powstał np. wielki akademik dla studentów w Horskim Parku. Miasto zrealizowało też kilka nowych projektów komunikacyjnych, np. tunel dla tramwajów z podzamcza zza katedry na nabrzeże Dunaju w kierunku na Devín .
Ale największą wartością życia w Bratysławie podczas wojny była dobra sytuacja aprowizacyjna. W zasadzie nie było tu systemu kartkowego, a w restauracjach jadano jak przed wojną. Wygłodzeni mieszkańcy pobliskiego Wiednia (a także Petržalki, przyłączonej do III Rzeszy) z zazdrością patrzyli na Bratysławę, która jednak nie uniknęła okrucieństwa i grozy wojny – 16 czerwca 1944 roku przeżyła amerykańskie bombardowanie.
Celem była rafineria „Apollo”, ale skutki dotknęły także miasto. Według świadectw i wspomnień mieszkańcy miasta przeklinali Amerykanów, a i dzisiaj można spotkać wzmianki o „bezmyślnym amerykańskim terroryzmie”. Lata zimnej wojny i dwubiegunowego podziału świata podtrzymywały tego rodzaju opinie.
Można zrozumieć mieszkańców miasta i tragedię ludności cywilnej, bowiem w trakcie bombardowania zostało uszkodzonych lub zniszczonych ponad 100 budynków: na Záhradníckiej, Suchym myte, Štúrovej. Uszkodzone zostało też muzeum (dzisiejsze Muzeum Narodowe) i nowe studio radiowe. Podczas nalotu zginęło 118 osób, z czego 74 to pracownicy rafinerii. Kilkunastu osób nigdy nie odnaleziono, a z około 700 rannych kilkudziesięciu zmarło później, w skutek odniesionych ran.
Z punktu widzenia prowadzenia wojny ten nalot miał jednak sens. Rafineria „Apollo” zaopatrywała w paliwo wojska niemieckie na południowym odcinku frontu wschodniego, w Grecji i w okupowanej Jugosławii. Po nalocie praktycznie przestała istnieć. Z Bratysławy na front nie wysłano już ani jednego litra paliwa, co oznaczało zachowanie przy życiu setek żołnierzy, walczących z III Rzeszą, i przybliżało zwycięstwo aliantów.
Los bombardowanej Bratysławy to zaledwie mały epizod tego, co przeżywała ludność niemiecka w bombardowanych miastach, płacąc w ten sposób najwyższą cenę za awanturnicze i zbrodnicze decyzje swoich polityków. Była to straszna tragedia, ale moralna racja leżała – niestety – po stronie bombardujących.
Decyzja o powstaniu w Bratysławie rafinerii zapadła w roku 1895. Jej budowę finansowało budapeszteńskie konsorcjum, zorganizowane przez Arpada Spitza. Pomysł polegał na wyborze miejsca, do którego w miarę łatwo można by dostarczać ropę z Galicji i Kaukazu, by potem jej produkty (benzynę, olej opałowy i asfalt) wywozić do Wiednia i Budapesztu.
Odpowiednim miejscem okazała się Bratysława, a to za sprawą Dunaju, po którym mogły pływać barki-cysterny. Rafineria, którą nazwano „Apollo”, rozpoczęła produkcję w roku 1897. Po kilku latach jej rola jeszcze wzrosła, bowiem ropę zaczęto dowozić do niej także ze źródeł rumuńskich.
Po roku 1939 bratysławska rafineria została włączona do niemieckiej machiny, zaopatrującej Wehrmacht. Zarząd zakładów przejął w 1941 roku niemiecki koncern IG Farben. Wedle niektórych źródeł do 1943 roku produkcję zwiększono sześcio-, a nawet ośmiokrotnie.
Amerykanie uświadomili sobie znaczenie rafinerii „Apollo” już na przełomie 1943 i 1944 roku. Wiosną 1944 roku zwiad lotniczy dokładnie obfotografował cały teren fabryki. Kiedy front wschodni zbliżył się do Słowacji i Rumunii, słowackie paliwo stało się podstawowym obiektem strategicznym. Wtedy zdecydowano o bombardowaniu rafinerii. Wykonać je miała znana 376.
Grupa Ciężkich Bombowców, którą tworzyli weterani lotów nad Afryką Północną, Włochami i Rumunią, wiosną 1944 roku stacjonujący na południu Włoch, na lotnisku w Barii. Zgodnie z amerykańską taktyką bombardowanie Bratysławy rozpoczęto w środku dnia (Brytyjczycy bombardowali w nocy). Główną siłę uderzeniową stanowiło 38 ciężkich czterosilnikowych bombowców B-24 Liberator, które nadleciały 16 czerwca 1944 r., tuż przed godziną 10.00, podzielone na cztery grupy.
Władze i ludność Bratysławy były przekonane, że to kolejny przelot formacji, lecącej nad Niemcy. Alarm przeciwlotniczy ogłoszono dopiero wtedy, kiedy bomby już spadały. Pierwsza grupa samolotów zrzuciła bomby dokładnie na rafinerię. Kolejne już nie były takie dokładne, bowiem cel bombardowania przesłaniał dym płonącej ropy i urządzeń. To dlatego niektóre z bomb spadły na miasto. Ogółem – wedle sprawozdań pilotów – zrzucono 1509 bomb.
Nieba nad Bratysławą próbowały bronić niemieckie myśliwce z kompleksu lotnisk Parndorf (dzisiaj w tym miejscu znajduje kompleks outletów), przeznaczone do obrony Wiednia. Nie dały jednak rady potężnym superfortecom, z kilkoma strzelcami na pokładzie każdej. Amerykanie zestrzelili 12 niemieckich samolotów, zaś Niemcy 2 liberatory. Mająca bronić Bratysławy 13. eskadra słowacka nie zdążyła w ogóle wystartować.
Po 31 minutach było po wszystkim. Rafineria „Apollo” i nabrzeża do przepompowywania ropy przestały istnieć. Niemcy próbowali je odbudowywać, ale uniemożliwiły to niewielkie, precyzyjne naloty amerykańskie z września 1944 roku i marca 1945 roku.
Po wojnie zdecydowano się wykorzystać kadrę rafinerii i uratowany sprzęt do wybudowania nowych zakładów w nowym miejscu, też nad Dunajem. To dzisiejszy „Slovnaft”. Pamiątką po starych zakładach jest wybudowany w roku 2005 w miejscu, gdzie była rafineria, nowy most, któremu na pamiątkę nadano starą nazwę – „Apollo”.
Andrzej Krawczyk