Dobre, bo polskie!

 SPORT 

Polak Andrzej Kaiser (Corratec Team Poznań) zwyciężył w I Wyszehradzkim Rajdzie Kolarskim. W dniach 18 – 19 maja to właśnie on pokonał najszybciej liczącą 533 km trasę z Budapesztu przez Słowację i Czechy do Krakowa. Kolejne miejsca na podium zajęli dwaj inni Polacy – Dariusz Wojciechowski i Zbigniew Górski.

W morderczym wyścigu, przejechanym głównie w godzinach nocnych, wzięły udział 104 osoby (choć, jak informuje PAP, zgłoszeń było 157), w tym tylko10 kobiet, z których do mety dotarła jedna – Magdalena Hałajczak.

Najtrudniejsze warunki panowały na Słowacji, ponieważ zawodnicy jechali w deszczu, po mokrej nawierzchni. Rajd odbywał się w normalnym ruchu drogowym. Kolarzom towarzyszyło 10 samochodów organizatorów, 30 motocykli, dwie karetki i trzy autobusy.

Za zwycięstwo w I Wyszehradzkim Rajdzie Andrzej Kaiser otrzymał 5000 euro z łącznej puli nagród o wartości 100 tys. euro, ufundowanej przez Fundusz Wyszehradzki.

Symbolicznie w rajdzie wzięli też udział pomysłodawca rajdu – polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski oraz polska minister sportu Joanna Mucha, którzy to ponadto sprawowali patronat nad imprezą, podobnie jak szefowie dyplomacji pozostałych krajów Grupy Wyszehradzkiej, którzy 19 maja, po odbytym w Krakowie szczycie ministrów V4, wręczyli medale zwycięskim kolarzom.

Uroczystość tę dzięki transmisji TVP Info można było obejrzeć także w Bratysławie, spacerując koło Galerii Eurovea. Obejrzeli ją m.in. Tomasz Chłoń, ambasador Polski, i Csaby Balogha, ambasador Węgier, które 1 lipca przejmą po Polsce przewodnictwo w Grupie Wyszehradzkiej.

Z okazji I Wyszehradzkiego Rajdu Kolarskiego Instytut Polski w Bratysławie oraz ambasada RP w RS przygotowały mnóstwo atrakcji, przyciągając nad Dunaj rzesze zainteresowanych, którzy mogli obejrzeć występ polskiego zespołu Gadabit czy pokazy akrobacji rowerowych w wykonaniu grupy North Cult.

Widzowie mogli też wziąć udział w kwizie, dotyczącym wiedzy na temat państw Grupy V4. Najmłodsi zaś mieli okazję poskakać w nadmuchiwanym zamku, należącym do stoiska promującego polskie soki owocowe, a dorośli skosztować polskiego piwa czy chleba ze smalcem i ogórkiem.

Na tym jednak prezentacja polskiej żywności, która w ostatnim czasie na Słowacji była krytykowana, się nie kończyła. Dla ochłody można było skosztować polskich lodów, a w hotelu Sheraton za przystępną cenę zjeść wyśmienite polskie specjały – zupę ogórkową, bigos, a nawet sernik.

Kolejne mocne uderzenie, promujące Polskę na Słowacji, potwierdziło hasło „Dobre, bo polskie“!

Małgorzata Wojcieszyńska

Zdjęcia: Stano Stehlik

MP 6/2013