Święty Melichar Grodecki

 WAŻKIE WYDARZENIA W DZIEJACH SŁOWACJI 

Podczas wizyty na Słowacji w roku w roku 1995 papież Jan Paweł II kanonizował trzech męczenników koszyckich – Marka Križina, Štefana (Istvána) Pongráca i Melichara Grodeckiego. Męczeńska śmierć tych duchownych katolickich wpisała się w kontekst europejskich wojen religijnych i całego ciągu zawirowań politycznych, które całościowo określa się mianem wojny trzydziestoletniej.

Trwająca w latach 1618-1648 wojna, której skutki dla Europy ocenia się często jako tragiczniejsze od tych, które przyniosła II wojna światowa, rozpoczęła się od buntu ziem czeskich przeciwko cesarzowi. Bunt ten zaś zaczął się w sposób niezwykły, bowiem za jego początek uważa się wyrzucenie przez okno zamku praskiego delegatów cesarskich. Wydarzenie to przeszło do historii jako praska defenestracja (łac. fenestra ‘okno’).

W początkach XVII w. duża część terytorium Węgier była zajęta przez Turków. Tylko dzisiejsza Słowacja oraz Siedmiogród (dzisiejsza środkowa Rumunia) pozostawały pod teoretyczną władzą Habsburgów. Teoretyczną, bo osłabione cesarstwo – cesarz był jednocześnie królem węgierskim – nie miało siły na sprawowanie władzy realnej na zachód od Wiednia i Bratysławy. Władcy Siedmiogrodu w praktyce byli więc niezależni i marzyli o koronie królewskiej.

Marzył o niej także siedmiogrodzki książę Gabor Bethlen, który postanowił wykorzystać sytuację po praskiej defenestracji. Zdając sobie sprawę, że cesarz wszystkie swoje siły i całą uwagę musi poświęcić sprawom czeskim, w sierpniu 1619 roku uderzył na Koszyce i zajął je. Potem przeszedł przez całą Słowację do Bratysławy, którą także zajął, i ruszył na Wiedeń. Austria biła na alarm, a cesarz poprosił o pomoc Polskę….

W tym momencie polski król Zygmunt III Waza dysponował odpoczywającymi w okolicy Kowna na Litwie oddziałami tzw. lisowczyków. Nazwa oddziałów pochodziła od nazwiska ich pierwszego dowódcy i organizatora Aleksandra Lisowskiego. Była to lekka jazda, w sporej mierze złożona z najemnych ochotników.

Nie walczyła w zwartym szyku, ale metodami partyzanckimi i miała prawo „żywić się z wojny”, czyli konfiskować majątek nieprzyjaciół – chodziło przede wszystkim o żywność i kosztowności. Lisowczycy budzili przerażenie i strach wszędzie, gdzie się pojawili. Tym razem ruszyli na Siedmiogród. Zadanie ich powstrzymania oblegający Wiedeń książę siedmiogrodzki powierzył swojemu najbliższemu współpracownikowi Jerzemu Rakoczemu.

Ten próbowały ich zatrzymać na terenie dzisiejszej Słowacji, w okolicach Humennego. Jednak lisowczycy 23 listopada 1619 rozbili skądinąd małą armię (7-10 tysięcy żołnierzy) Rakoczego, a następnie zaczęli łupić tereny na wschód od Koszyc aż po Siedmiogród.

Ta sytuacja zmusiła Gabora Bethlena do wycofania się spod Wiednia i powrotu do Siedmiogrodu w celu przywrócenia porządku. Dzięki temu Austria został uratowana, zaś całe wydarzenie zyskało później miano pierwszej odsieczy wiedeńskiej.

Z wojną trzydziestoletniej związana jest też postać księdza Grodeckiego. Ksiądz ten po ataku protestanckiego księcia siedmiogrodzkiego Bethlena na Koszyce w 1619 r. wraz z innymi duchownymi zagrzewał katolików do obrony miasta.

Melichar Grodecki tak naprawdę miał na imię Michał, urodził się w Cieszynie i był Polakiem. Jako nastolatek wyjechał na nauki do kolegiów jezuickich w Austrii. Tam też przez jakiś czas uczył się w Grazu z innym późniejszym świętym Janem Sarkandrem. Mając 21 lat, w roku 1603 Grodecki wstąpił do zakonu jezuitów, do ich nowicjatu w Brnie.

Po uzyskaniu uprawnień do nauczania w seminariach odbył praktyki w kolegiach jezuickich na południu Czech i w Kłodzku, ukończył studia w Pradze (filozofię i teorię muzyki), a w 1614 otrzymał pełne święcenia kapłańskie. Przełożeni zakonu mianowali go opiekunem internatu św. Wacława, przeznaczonego dla studentów praskiego uniwersytetu .

Latem 1618 roku, po wybuchu powstania protestanckiego w Pradze, czyli po wspomnianej już defenestracji, jezuici zostali wygnani z miasta. Pragę opuścił też Grodecki, który ze swym węgierskim kolegą Štefanem (Istvánem) Pongrácem przeniósł się do Koszyc.

Kiedy Koszyce zajęły oddziały Rakoczego obaj księża wraz z wykładowcą koszyckiego kolegium Markiem Križinem – Chorwatem, wykształconym w Rzymie kanonikiem kapituły w Esztergom, zostali natychmiast aresztowani jako zwolennicy papiestwa i….(!) polscy szpiedzy. Trzy dni trzymano ich w lochu bez jedzenia, a następnie zażądano, aby wyrzekli się wiary katolickiej.

Przez kilkanaście godzin ich torturowano, a potem obcięto im głowy, ciała zaś wrzucono do ścieku. Żaden z nich się jednak nie poddał i nie złożył deklaracji o przejściu na protestantyzm. Dla okazania pogardy pochowano ich w nocy poza murami miejskimi, w niepoświęconej ziemi. Legenda mówi, że ówczesny koszycki kat twierdził, iż on sam nie umiałby w tak wyrafinowany sposób torturować skazańców, pomimo, że funkcję katowską pełnił od lat.

Zamordowanie trzech księży przez żołnierzy Rakoczego oburzyło zarówno katolików, jak i protestantów, czego dowodzą stare zapiski. Już kilka dni po śmierci trzech męczenników zaczął się szerzyć ich kult. W roku 1636 jedna z miejscowych arystokratek wynegocjowała ekshumację ciał księży i przeniesienie ich szczątków do kościoła św. Anny w Trnawie, gdzie spoczywają do dzisiaj.

Ich kości traktowane są z pełnym nabożeństwem jako relikwie. Kościół węgierski i słowacki czcił zawsze ich pamięć jako męczenników za wiarę. Na miejscu ich kaźni wybudowano później w Koszycach kościół premonstrantów. Od początku ważne było i jest to, że męczennicy koszyccy reprezentowali różne narody Europy Środkowej: jeden był Polakiem, drugi Węgrem, trzeci Chorwatem. Papież Pius X beatyfikował ich 15 stycznia 1905 roku, a 2 lipca 1995 roku, przebywający w Koszycach Jan Paweł II ogłosił ich świętymi.

Kościół Katolicki obchodzi pamięć koszyckich męczenników w dniu 7 września, w rocznicę ich śmierci. W 1905 roku, po beatyfikacji, chcąc upamiętnić księdza Grodeckiego, społeczność wierzących w Cieszynie ufundowała mu kaplicę w kościele św. Magdaleny, zaś diecezja ostrawsko-opawska Kościoła Rzymsko-Katolickiego w Czechach uznała go później za patrona i symbol swojej trudnej historii.

Święty Melichar stał się jednym z trwałych elementów relacji polsko-słowacko-czeskich.

Andrzej Krawczyk

MP 4/2013