„Zna pani historię zakopanych metalowych beczek na mleko, w których znajdowały się dokumenty, dotyczące życia Żydów w getcie?“ – zapytał mnie jakiś czas temu ambasador RP w RS, a zarazem historyk Andrzej Krawczyk, zapraszając na wystawę do Instytutu Polskiego, której był inicjatorem.
Wyrzucona z wiozącego Żydów do Treblinki wagonu kartka pocztowa z informacją o podróży całej rodziny żydowskiej na wesele („wesele“ w języku żydowskim oznacza również śmierć), fotografie różnych osób, których życie zakończyło się w getcie bądź w obozie koncentracyjnym – to niektóre z eksponatów otwartej w Instytucie Polskim wystawy z Archiwum Ringenbluma.
Emanuel Ringenblum był historykiem, działaczem społecznym i politycznym, który od 1939 roku do początku 1943 roku z pomocą kilkudziesięciu współpracowników zbierał dokumentację, dotyczącą Żydów w okupowanej Polsce.
Jego archiwum dotyczy wszystkich istotnych aspektów życia w getcie: chorób, sytuacji sanitarnej, dzieci, historii szmuglerów, wywózek Żydów (pierwsza relacja dotyczy wywózek do Chełmna nad Nerem, gdzie Żydów mordowano, umieszczając ich w samochodach, do wewnątrz których kierowano rury wydechowe).
„To archiwum zawiera wszystkie istotne elementy funkcjonowania getta przez dwa i pół roku, czyli do momentu jego likwidacji. To bezcenny zbiór, jedyny tego rodzaju w Europie“ – ocenił Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytut Historycznego, który przybył do Bratysławy 6 grudnia, by otworzyć wystawę.
W zbiorach znalazły się też dzienniki pisane przez Żydów. „Zdawali sobie sprawę, że sytuacja, w jakiej się znaleźli, jest bez precedensu w historii świata; jeszcze nigdy Żydom nie zdarzyły się tego typu prześladowania“ – komentował Śpiewak.
Zbiory schowano do trzech metalowych beczek na mleko i zakopano. Pierwsza została odnaleziona w 1946 roku przez tych, którzy ocaleli. Getto podczas wojny zostało zrównane z ziemią, ani jeden budynek nie ocalał, nie było żadnych ulic, tylko gruzy, co utrudniało poszukiwania.
Drugi zbiór odkryto przypadkiem w 1950 roku. Trzeciego nie odnaleziono do dziś. Podejrzewano, że został zakopany pod jedną z ówczesnych fabryk – obecnie na tym terenie znajduje się ambasada chińska. Zwrócono się więc do rządu chińskiego o zezwolenie na przeszukanie ogrodu. Zezwolenie otrzymano, ogród przeszukano, ale beczki nie odnaleziono. „Obawiam się, że trzeciego pojemnika już nigdy nie odnajdziemy“ – powiedział Śpiewak.
Dokumenty, które udało się odnaleźć, były zapisywane ręcznie, stąd trudność, by je teraz, po latach odczytać. Instytut od trzech lat pracuje nad wydaniem archiwum. Do tej pory udało się wydać jego 7 tomów, zaś całość będzie obejmować 31 tomów i powinna się ukazać w ciągu 5 – 6 lat.
Z towarzyszącej Ringelblumowi ekipy przeżyły tylko trzy osoby. Sam Ringelblum opuścił getto jeszcze przed wybuchem powstania w nim i wraz z żoną i dzieckiem się ukrywał. W czasie powstania wrócił jednak do getta, skąd wywieziono go do obozu na Lubelszczyźnie.
Dzięki pomocy z zewnątrz zdołał się z tego obozu wydostać. Potem ukrywał się w Warszawie, w bunkrze. Wydał go Polak. Wraz z żoną i innymi ukrywającymi się osobami został rozstrzelany w lipcu 1944 roku. Przedtem w tymże bunkrze zdążył napisać kilka ważnych książek. Na szczęście one ocalały.
W 1999 roku archiwum Ringelbluma zostało wpisane przez UNESCO na listę najważniejszych dokumentów świata.
Wystawę w Instytucie Polskim można oglądać do 25 stycznia.
Małgorzata Wojcieszyńska