Czy ten pan i pani są w sobie zakochani…

 OKIENKO JĘZYKOWE 

Tak śpiewała Ania Wyszkoni.  Ale niestety,  rozczaruję Państwa – to nie będzie tekst o miłości. Nie ważne, czy „pan i pani są w sobie  zakochani”, ważne, że „pan” i „pani”, bo te rzeczowniki dość często sprawiają problem użytkownikom języka swoją odmianą.

Pomijam fakt, że niektórzy językoznawcy zaliczają je nawet do zaimków, gdyż – jak podaje Uniwersalny słownik języka polskiego –  każdy z nich to także „forma grzecznościowa, używana przy zwracaniu się do mężczyzny//kobiety, z którym//którą się nie jest w stosunkach rodzinnych, zażyłych, poufałych, lub w rozmowie o nim//niej”. Z tego też względu formy „pan”, „pani” , podobnie jak i „państwo” , są nieodzownym elementem polskiego savoir-vivre’u językowego.

W przypadku „pani” problem sprawia zwrot grzecznościowy o charakterze neutralnym – „proszę pani” czy „proszę panią”??? Z przykrością stwierdzić muszę, że zdecydowanie częściej słyszę formę niepoprawną, ale jakby logiczniejszą, czyli „proszę panią”, gdyż czasownik „prosić” łączy się z biernikiem, a ten w przypadku „pani” brzmi „panią”! Tylko że użyte w zwrocie grzecznościowym „proszę” wcale nie ma wartości czasownika!

To czysta konwencjonalna grzeczność!!! I w takiej sytuacji musi być z nim użyty dopełniacz od „pani”, czyli także „pani”, np. Proszę pani, która godzina? Oczywiście połączenie „proszę panią” może być poprawne, ale w zupełnie innej sytuacji, kiedy rzeczywiście prosimy o coś kobietę, np. Proszę panią o całusa!

Niekiedy zastanawiam się jednak, czy walka o poprawność językową w tym przypadku ma sens, skoro ogromna część mówiącego po polsku społeczeństwa używa formy błędnej. Może w związku z tym należałoby po prostu zmienić normę i uznać „proszę panią” za poprawne (oczywiście fakultatywnie)? Choć oczywiście moja świadomość językowa się buntuje przeciw temu. Ale… może… kiedyś…

Trochę inaczej jest z „panem”. W swojej odmianie nie sprawia aż tak wielkich kłopotów, ale i jednak on co raz częściej pojawia się w błędnej formie jednego przypadka. Chodzi o miejscownik, odpowiadający na pytanie o kim? o czym? Otóż rzeczowniki męskie twardotematowe, a taki jest „pan”, w tym przypadku przyjmują końcówkę –e, co łączy się z wymianą twardej głoski tematycznej na miękką, np. brat – o braciestół – o stolepies – o psie itp. (przy okazji dodam, że rzeczowniki męskie o temacie miękkim lub zakończonym na –k, –g, –ch przybierają końcówkę –u, np. rok – o roku, róg – o rogu, duch – o duchu).

A zatem logiczne byłoby, żeby „pan” w miejscowniku brzmiał „o panie”. Istotą języka logika wcale jednak nie jest!!! Okazuje się, że końcówkę –u (jak miękkotematowe) przybierają też wyjątkowo nieliczne rzeczowniki twardotematowe, do których należy właśnie „pan”, a to znaczy, że nie „o panie”, lecz „o panu” jest poprawne, podobnie jak „o synu” i „o domu”, czyli w pozostałych wyjątkach. Forma „o panie” oczywiście może być formą poprawną, ale jeśli będzie pełnić funkcję wołacza, np. O panie mój! Wokatywne „panie” pojawia się też w formach adresatywnych, zawierających nazwy stanowisk, stopni i funkcji, np. panie rektorze, panie ambasadorze, panie kierowniku.

Obowiązuje jednak taka zwyczajowa zasada, że w sytuacji zwracania się do odbiorcy płci męskiej nie łączymy tej formy z nazwiskiem, tzn. nie zwracamy się do niego np. panie Nowak, bo jest to po prostu niegrzeczne. Jednak i w tym wypadku są wyjątki, bowiem polski językowy savoir-vivre pozwala na zastosowanie takiej formy adresatywnej, lecz tylko w określonych sytuacjach – kiedy wywołuje się kogoś z grupy, np. Panie Kowalski, teraz kolej na pana, oraz podczas zwracania się do osoby, będącej częścią małej społeczności, w której wszyscy się znają i do której samemu się należy (w niektórych wsiach na wschodzie Polski zwracanie się do odbiorcy po nazwisku nadal sygnalizuje jego wyższy status społeczny).

Kończąc te krótkie rozważania na temat „pana” i „pani”, przypomnę jeszcze, że choć ostatnio panuje moda zwracania się na ty właściwie do wszystkich osób, bez względu na wiek i status, to jednak zwroty adresatywne z „panem” i „panią” są nadal wykładnikiem polskiej kultury językowej, a na dodatek są po prostu eleganckie. Używając tych form wraz z nazwiskiem, w sytuacji mówienia o osobach trzecich (nie zwracania się do nich), osiągamy szczyt tejże elegancji.

No a kiedy „pan” z „panią” się spotkają i się w sobie zakochają, to razem stworzą „państwo”, ale o „państwu” następnym razem.

Tymczasem, korzystając z okazji, życzę Państwu, by nie tylko w święta, ale i przez cały kolejny rok i dłużej każdy „pan” i każda „pani” byli w sobie nawzajem zakochani!

Maria Magdalena Nowakowska

MP 12/2012