Spisz, którego nie zapomnisz

 SŁOWACKIE PEREŁKI 

Spiski zamek odwiedziłam trzy razy i za każdym razem nie mogłam odmówić sobie uwiecznienia tego niesamowitego miejsca na zdjęciach.

Po raz pierwszy odwiedziłam Spisz z koleżanką. Było to przed laty, krótko po moim przybyciu na Słowacje. Podczas tej wizycie miałam mieszane uczucia. Z jednej strony piękny zabytek, wpisany w 1993 roku na listę światowego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego UNESCO, a z drugiej strony biedne, zaśmiecone i zrujnowane miasteczko z zamieszkującymi je licznie Romami. Drastyczny kontrast! 

Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam, a kwestia mniejszości romskiej była mi wówczas zupełnie obca. Byłam zszokowana tym, co zobaczyłam, i przerażona, gdy grupka młodocianych Romów szła za nami krok w krok i cały czas próbowała zaczepiać. Po tych przeżyciach w ekspresowym tempie pokonałyśmy drogę na zamek.

Na skalnym wzgórzu ponad 600 m n.p.m.wznoszą się majestatyczne ruiny potężnego Zamku Spiskiego. Ten największy w Europie Środkowej kompleks fortyfikacyjny o powierzni 4 ha góruje nad małym miasteczkiem Spišské Podhradie.

Swoją okazałością i położeniem zachwyca co roku tysiące turystów (ostatnio ich liczba sięga nawet 170 tys. rocznie). Twierdza pochodzi z XII wieku, a na przestrzeni stuleci przechodziła z rąk do rąk magnackich rodów. Była świadkiem wielu wojen i jako jedna z nielicznych przetrwała najazd Tatarów w 1241 roku.

Zamek wielokrotnie przebudowywano, w 1780 roku dotknął go pożar, po którym obrócił się w ruinę. Warto wspomnieć przy okazji, iż w 1001 r. tereny Spisza przyłączył do Polski Bolesław Chrobry. Od tego czasu aż do połowy XX wieku na spiskich ziemiach wielokrotnie trwały batalie, bunty i spory o ich przynależność państwową. Ostateczne porozumienie graniczne podpisano dopiero w 1958 r.

Moje drugie spotkanie z gigantycznym kompleksem spiskiej fortecy było inne. Zapamiętałam panujący spokój i pustkę w miasteczku oraz pyszne bryndzowe haluszki, po zjedzeniu których ruszyłam zdobywać zamek.

Tym razem miałam więcej czasu, by zwiedzić labirynty kamiennych zakamarków oraz zapoznać się z ekspozycją muzealną, poświeconą historii budowli i średniowiecznej broni. Znów się przekonałam, że największą atrakcją zamku jest niezwykły widok, roztaczający się z zamkowej wieży na pobliskie łąki, pola oraz przycupnięte w dolinie wsie i miasteczka.

Kiedy podczas trzeciego pobytu na zamku zachwycałam się malowniczym krajobrazem, chłonąc kolory i zapachy okolicy, niespodziewanie zagrzmiało i lunął deszcz. Schroniliśmy się wówczas z przyjaciółmi w szerokim, kamiennym oknie zamkowym, z którego podziwialiśmy zamkowe ruiny na tle granatowego nieba, przeszywanego błyskawicami. Przepiękny widok! Później pełni wrażeń zeszliśmy do miasteczka.

Niestety Spišské Podhradie nic a nic się nie zmieniło. Wyglądało tak samo posępnie i ubogo, jak zapamiętałam je z poprzednich wizyt. A szkoda, bo nie taka wizytówka nie przystoi takiemu miejscu. Na pewno kiedyś znów odwiedzę Spisz z jego zamkiem – potężny świadkiem dawnych czasów, górującym nad okolicą.

Spiski zamek to prawdziwa perła, miejsce, które urzeka i przyciąga o każdej porze. Jest jednym z najwspanialszych zabytków Słowacji oraz ulubioną atrakcją turystyczną nie tylko Słowaków. Dlatego zachęcam do odwiedzenia go.

Zbigniew Nienacki pisał: „Każdy naród posiada swoje skarby. Takim skarbem jest pamięć o własnej historii, bezcenne obrazy, meble, stare monety, sztandary z dawnych pól bitewnych“. Jest nim także Spisz i jego okolice. „To jest skarb, który należy ratować i nadać mu blask“.

Magdalena Zawistowska-Olszewska
zdjęcia: autorka I Tomasz Olszewski

MP 10/2012