Zmartwychwstanie

 OPOWIADANIE 

Od kiedy odszedł Robert, śniadanie wielkanocne Anny było zawsze zamawiane w najlepszej firmie cateringowej. Żeby jej córkom nigdy niczego nie brakowało.

Żeby z odejściem ojca nie odeszło to, co dotąd było piękne i sprawiało radość. Najbardziej wyszukane potrawy miały dodawać smaku świętom. Patrycja, starsza córka, wyprowadziła się dwa lata temu po ślubie z Jakubem.

Święta spędzała ze swoją rodziną. Kinga była 10 lat młodsza od Patrycji. Kilka miesięcy po jej urodzeniu wyprowadził się Robert, jej ojciec. Znalazł lepsze życie. O córce przypominał mu robiony raz w miesiącu przelew.

Anna była perfekcjonistką. Rola matki i ojca w jednym nie była łatwa, zwłaszcza wtedy, kiedy wracała z pracy o dwudziestej i planowała kolejny dzień. Święta musiały być za to wyjątkowe. Czasami przyjeżdżała do nich jej matka.

Kiedy siedziały w trójkę przy wielkanocnym stole, babcia wspominała czasy okupacji. Zawsze były razem, w imię tradycji, będącej jak przeklęty rytuał, który musiały powtarzać, by Kinga miała normalny dom. 

Tego roku miało być inaczej. Mama Anny zachorowała, a w związku z tym święta postanowiły urządzić u niej. Z dala od wielkiego miasta, firm cateringowych i ojca Kingi, który zwykle za pomocą SMS-a w wielkanocny poranek życzył: „Wesołych Świąt!”.

Śniadanie, którego nie można było zamówić, a które trzeba było przygotować, wspólne pieczenie mazurka, w którym zbyt duża porcja cukru, wsypana przez roztargnienie Kingi, nie przeszkadzała. Szczęście, które widziała w oczach córki, wywołane barwieniem jajek w cebuli i rzeźbieniem w ich skorupkach wielkanocnych zajączków, było dla Anny powodem do przeżywania prawdziwej radości.

Takiej, której nie można było zamówić razem z najładniej zaprojektowanym koszyczkiem wielkanocnym. Zrozumiała to, patrząc w roześmiane oczy Kingi, w których nie było widać lęku przed tym, że coś może zepsuć starania mamy. Do Anny dotarło, że w trosce o piękne, idealne życie zapomniała o tym, co najważniejsze. 

Tegoroczne święta przynosiły ze sobą prawdziwe zmartwychwstanie.

Mateusz Kumorowski

MP 4/2012