Kongres Kobiet

 OD ENTUZJASTEK DO PARYTETEK 

„Nie może wygrać drużyna, której połowa siedzi na ławce rezerwowych”.

Izabela Jaruga-Nowacka

Jeżeli ktoś jest przekonany, że cuda są wyłącznie domeną religii, a w polityce czy w życiu społecznym cudów nie ma, to powstanie i działanie w Polsce Kongresu Kobiet temu zaprzeczają. To właśnie w Polsce, uważanej przez wielu za kraj, w którym scena polityczna i społeczeństwo są silnie spolaryzowane, zrodził się największy dziś w tym kraju ruch społeczny, zrzeszający osoby indywidualne, organizacje pozarządowe, przedstawicielki polityki i biznesu, świata nauki, sztuki, dziennikarstwa, związków zawodowych, związków pracodawców, mieszkanki miast i wsi, kobiety o różnych światopoglądach i różnej opcji politycznej.

Ruch ten nie jest związany z żadną instytucją ani z żadną partią polityczną – tym co aktywizuje jego działaczki społecznie i politycznie jest Kongres Kobiet.

A rozpoczęło się wszystko niedawno, bo w 2009 roku, kiedy bilansowano 20-lecie polskiej transformacji ekonomicznej i społecznej. Brak w tym bilansowaniu oceny twórczego wkładu kobiet w dokonane przemiany oraz uświadomienia faktu, że chociaż wiele osiągnięto, to jednak negatywne skutki wprowadzania gospodarki rynkowej, opartej na neoliberalnych zasadach, najdotkliwiej odczuły kobiety, stanowiące w tym czasie większość wśród bezrobotnych. Niepokój budził stale mały udział kobiet we władzy. Nie udało się też w ciągu 20 lat budowania nowej Polski wyrównać statusu kobiet i mężczyzn.

W wyniku przemian politycznych kobiety straciły prawo do decydowania o swej rozrodczości, stale mało zrobiono też w zakresie zapobiegania przemocy domowej. Z tymi niepokojami prof. Magdalena Środa zwierzyła się dr Henryce Bochniarz, prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan” i wiceprezydent BUSINESSEUROPE, największej organizacji pracodawców w Unii Europejskiej.

Obie panie nie skończyły na konstatowaniu, że trzeba coś robić, by zaktywizować kobiety – same zaczęły działać. W niektórych środowiskach mówi się, że to z przyjaźni Środy i Bochniarz powstał Kongres Kobiet. One swym pomysłem zwołania zjazdu kobiet zaraziły najbliższe im środowiska: prof. Środa – feministki, dr Bochniarz – panie z założonego przez siebie Klubu 22, zrzeszającego damy polityki, biznesu, mediów i kultury.

Przygotowania do pierwszego zjazdu kobiet nie trwały długo. Na spotkaniu Klubu 22 z feministkami doszło do rozdzielenia zadań. „Każda z nas została rzucona na inny front robót. Nika [Bochniarz] była mózgiem, spinała wszystko organizacyjnie. Ja byłam katalizatorem różnych środowisk, musiałam utrzymywać te wszystkie żywioły w równowadze. Hania Gronkiewicz-Waltz pomogła zorganizować Salę Kongresową, różne bizneswoman z Klubu 22 zajęły się oprawą logistyczną przedsięwzięcia. Kazia Szczuka zwerbowała profesor Janion i Henię Krzywonos, a Jola Kwaśniewska ruszyła w Polskę, by zachęcić do uczestnictwa w kongresie kobiety z całego kraju.

Była w tym fantastyczna. Nie chciałyśmy, by w Kongresowej zasiadły tylko Warszawka i ewentualnie duże miasta. Jola ma dar przyciągania ludzi i siłę rażenia. Gdy ja coś powiem, ludzie patrzą i się dziwią. Gdy Jola mówi to samo, jest pełen entuzjazm, zwłaszcza kobiet. Tłukłam się z nią po tej Polsce kilka dobrych razy […]” – wspomina M. Środa (Ta straszna Środa, Warszawa 2011).

Pierwszy Kongres Kobiet, czyli zjazd około 4 tysięcy kobiet odbył się w Warszawie w czerwcu 2009 roku; to działania podjęte wokół jego zorganizowania dały początek kobiecemu ruchowi społecznemu. Przybyłe z całego kraju uczestniczki przywitały zgodnie i symbolicznie prezydentowe Maria Kaczyńska i Jolanta Kwaśniewska. Na spotkaniu obok debat plenarnych odbyło się 14 paneli dyskusyjnych, poświęconych m.in. kobietom w samorządach, biznesie i na rynku pracy, a także zdrowiu kobiet i przemocy domowej. Kongres sformułował 135 postulatów, których realizacja wzmocniłaby zarówno pozycję kobiet, jak i demokrację. Dwa główne dotyczyły wprowadzenia parytetów na listach wyborczych oraz powołania niezależnego rzecznika do spraw równości. Kongres ujawnił również cechujące środowiska kobiece zasoby energii oraz umiejętność rzeczowej dyskusji mimo różnic przekonań czy pochodzenia.

Działalność liderek Kongresu Kobiet Henryki Bochniarz, Małgorzaty Fuszary, Magdaleny Środy, Bożeny Wawrzewskiej i Ludwiki Wujec skoncentrowała się na opracowaniu obywatelskiego projektu ustawy o parytetach płci na listach wyborczych i zebraniu ponad 150 tys. podpisów pod nim. Kobiety przekonywały i demonstrowały.

Drugi Kongres Kobiet odbył się w czerwcu 2010 roku pod hasłem „Czas na wybory! Czas na kobiety! Czas na solidarność”. I znów w Pałacu Kultury spotkało się ponad 4 tys. kobiet z całej Polski, by dyskutować o problemach im bliskich i wymagających rozstrzygnięć.

Przyjęto postulaty dotyczące m.in. natychmiastowego uchwalenia ustawy parytetowej, lepszej kontroli nad działaniem rządu na rzecz równego statusu kobiet i mężczyzn, corocznego raportu w Sejmie o sytuacji kobiet, skutecznej polityki prorodzinnej, refundacji zapłodnienia in vitro, reformy systemu edukacji, aby przeciwdziałał on dyskryminacji kobiet.

Z około 200 postulatów, wysuniętych przez uczestniczki obu kongresów, jak dotąd zrealizowano, choć w okrojonej postaci, dwa. W dniu 31 stycznia 2011 roku prezydent podpisał ustawę kwotową, gwarantującą kobietom 35 procent miejsc na listach wyborczych.

Ustawa ta, po raz pierwszy obowiązujaca w październikowych wyborach parlamentarnych, w praktyce oznacza zwiększenie szans kobiet na uczestnictwo w tworzeniu prawa; o ile w wyborach w 2007 roku kandydowało 1428 kobiet, w tegorocznych wyborach startuje ich już 3,8 tys. Udało się też przeprowadzić przez Sejm tzw. ustawę żłobkową, stwarzającą podstawy do instytucjonalnego rozwiązania problemów osób, pragnących godzić role wychowawcze z zawodowymi.

W dwustuosobowej Radzie Programowej Kongresu Kobiet aktywnie działają znane polityczki, pracowniczki nauki, przedsiębiorczynie, działaczki społeczne, ministrowie, kobiety kultury, dziennikarki, feministki, kobiety z lewej i prawej strony sceny politycznej. Znalazły się w niej m.in. Henryka Bochniarz, Jolanta FedakMałgorzata Fuszara, Agnieszka Graff, Danuta Hübner, Maria Janion, Henryka Krzywonos, Jolanta Kwaśniewska, Janina Paradowska, Magdalena Środa, Małgorzata TuskDanuta Wałęsa.

Kongres powołał w marcu tego roku swój Gabinet Cieni, mający „inspirować działania kolejnych rządów, wskazywać dobre praktyki w proponowanych regulacjach ustawowych i projektach strategicznych, a także oceniać i analizować”.

Premierem gabinetu jest Danuta Hübner, profesor nauk ekonomicznych, pierwsza polska komisarz Komisji Europejskiej, która odegrała znaczącą rolę w poszerzaniu Unii Europejskiej. Jest ona posłanką do Parlamentu Europejskiego, przewodniczącą Komisji Rozwoju Regionalnego, uczestniczy w pracach Komisji Specjalnej ds. Kryzysu Finansowego i Społecznego. Pełniła też funkcję zastępcy sekretarza generalnego ONZ oraz wiceprzewodniczącej Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ w Genewie.

Wchodzące w skład Gabinetu Cieni kobiety reprezentują różne środowiska i poglądy. Każda z nich to silna indywidualność, a łączy je troska o trwały rozwój Polski.

Na początku sierpnia, w związku ze zbliżającymi się wyborami Gabinet Cieni wydał oświadczenie, rozpoczynające się stwierdzeniem: „Nasza dzisiejsza wiedza o kształtowaniu list wyborczych pokazuje, że ustawa kwotowa jest rozwiązaniem absolutnie niewystarczającym, jeśli chodzi o zrównoważony udział kobiet i mężczyzn na listach wyborczych”.

Dalej w oświadczeniu stwierdza się, że partie wywiązują się co prawda z ustawowej kwoty, ale często ma to tylko charakter formalny, bo umieszczają nazwiska kobiet na dole list, co w rezultacie może doprowadzić do tego, że październikowe wybory będą odzwierciedlały „stare partyjne układy mężczyzn”.

Gabinet Cieni, oceniając aktualną sytuację, stwierdził, że ustawa kwotowa wymaga szybkiej nowelizacji, polegającej na wprowadzeniu systemu suwakowego. Niezależnie od tego nadal należy dążyć do wprowadzania parytetów. W oświadczeniu jest też oferta wsparcia i pomocy merytorycznej, logistycznej i afirmatywnej dla kandydatek do Sejmu i Senatu niezależnie od ich przynależności partyjnej.

Jednym z najważniejszych wydarzeń polskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej stał się III Europejski Kongres Kobiet, który w dniach 17-18 września 2011 roku zgromadził w Warszawie 6500 pań (i 200 panów), które do polskiej stolicy przyjechały z własnej woli – nikt im nie kazał, nikt podróży nie organizował i za nią nie płacił.

Przyjechały, by przez dwa dni dyskutować o wyzwaniach stojących przed Polską, a przede wszystkim przed kobietami, dyskutować o tym, co robić, by polityka równościowa stała się realną polityką, a nie, jak to sformułowała dosadnie Agnieszka Graff, „blichtrem i fasadą” rządzących. Rekordowa była nie tylko liczba uczestników tegoż Kongresu, ale i jego paneli, debat, warsztatów czy wykładów, których w sumie było 36.

Uczestników Kongresu pozdrowiła prezydentowa Anna Komorowska, która zaapelowała, „by panie w swych rodzinach, w swym sąsiedztwie, miejscach pracy zadbały” o jak największy udział Polaków w wyborach październikowych. Gościem był również przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, który podkreślił, że dzięki Kongresowi przesłanie równości dotrze do wszystkich w Polsce, i zaznaczył, że nie chodzi tu tylko o równość kobiet i mężczyzn wobec prawa, ale także o równe szanse, możliwości i obowiązki w rodzinie, polityce, życiu społecznym i zawodowym.

„Nie stać nas na to, by połowa obywateli naszego kraju nie mogła się w pełni realizować”. Przypomniał też, że był wielkim zwolennikiem parytetów płci na listach wyborczych. Przyznając, że 35-procentowe kwoty „nie są tym, czego oczekiwaliśmy”, wyraził przekonanie, że do czasu kolejnego Kongresu dokona się podobny przełom, jaki miał miejsce w ciągu ostatniego roku.

Wśród gości zagranicznych, biorących udział w obradach, były m.in. Viviane Reding, komisarz Unii Europejskiej i wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, uważana za europejski symbol zaangażowania w sprawy kobiet, Ann Snitow, ikona amerykańskiego feminizmu, czy Constance Morell i Path Shroeder, kongresmenki ze Stanów Zjednoczonych. Była też Brigitte Grésy, francuska inspektor generalna ds. społecznych.

Pierwszy dzień obrad zdominowany był przez debaty, które nakreśliły rynkową perspektywę szans i barier w rozwoju ekonomicznego i społecznego potencjału kobiet. Rozpoczął się panelem „Świat się zmienia – wyzwania dla współczesnej Europejki”.

Komisarz Viviane Reding zwróciła uwagę, iż obecny kryzys ekonomiczny paradoksalnie może się stać katalizatorem zmian, że w nowej sytuacji Europa potrzebuje nowych wzorów współżycia społecznego, które pozwolą jej zaadaptować się do życia mniej wystawnego i indywidualistycznego, za to bardziej ekologicznego i nastawionego na dobro wspólne. Kobiety wydają się być liderkami takiej zmiany – stwierdziła pani komisarz..

„Równa płaca za pracę równej wartości” to hasło wiodące III Kongresu. Wynika ono z faktu, że o ile w Unii Europejskiej kobiety zarabiają do 17,8 procent mniej niż mężczyźni, to w Polsce różnica dochodzi nawet do 30 procent. Nic więc dziwnego, że temat ten pojawił się zarówno na panelu „Potencjał, prawa, solidarność kobiet w Europie”, jak i panelu „Z perspektywy rynku: o trudnej równości, socjalnych prawach i przedsiębiorczości.

O prawach społecznych kobiet, biedzie, szansach i przeciwdziałaniu ekonomicznej dyskryminacji”. O problemie tym dyskutowali również ministrowie Unii Europejskiej odpowiedzialni za sprawy równości kobiet i mężczyzn na rynkach pracy.

Burzliwa była debata publiczna „Dlaczego warto głosować na kobiety?” Prowadząca ją socjolog prof. M. Fuszara, zachęcając do głosowania na kobiety, powiedziała: „Kto ma władzę, ten rozwiązuje konflikty na swoją korzyść. Może narzucać własną narrację świata”.

Zwróciła uwagę, że chociaż partie, którym przewodzą mężczyźni, formalnie spełniły, a nawet przekroczyły wymóg kwotowy, to szukały różnych sposobów, by zepchnąć kobiety na dalsze miejsca na listach (jak SLD), a jeśli dawały im jedynki, to niestety często w okręgach, gdzie mają kiepskie notowania (PO).

Przypomniała, że w kończącym kadencję parlamencie było zawstydzająco mało pań – w Sejmie niewiele ponad 20 procent, a w Senacie zaledwie 8 procent. Czy dzięki kwotom będzie kobiet więcej – to zależy przede wszystkim od ich udziału w wyborach – Kongres był wielkim o to apelem.

Drugi dzień Kongresu to kilkadziesiąt warsztatów, wykładów, spotkań m.in. o kobietach w wojsku, o przedsiębiorczości kobiet wiejskich, równościowym rodzicielstwie, przemocy, ubóstwie, wykluczeniu i potencjale, o sytuacji kobiet 50+ 60+, edukacji seksualnej, feminizacji opieki, przełamywaniu stereotypów w edukacji.

Dla kobiet-menedżerów w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych odbyło się seminarium „Różnorodność, efektywność, sukces”, w programie którego miały miejsce m.in. wykłady i dyskusje na temat wspierania różnorodności kadr menedżerskich, przełamywania stereotypów na rynku pracy, zwiększania wpływu kobiet na zarządzanie firmami, rolach kobiecych i męskich w firmach rodzinnych.

Na ile aktualny i gorący jest problem udziału kobiet w zarządzaniu firmami, mogą świadczyć wyniki badań 400 z ponad 3 tys. dużych firm, zatrudniających ponad 250 osób. Okazało się, że tylko w 6,8 procent z nich kobiety są prezesami.

Tegoroczną Nagrodę Kongresu Kobiet otrzymała Olga Krzyżanowska – polityczka, działaczka, lekarka, która wielokrotnie zasiadała w ławach poselskich i senatorskich, pełniła funkcję wicemarszałka Sejmu, była polską delegatką do Rady Europy (1990-1993). W 2001 roku wniosła pierwszy projekt ustawy o kwotach płci na listach wyborczych, odrzucony przez Sejm. Znacząco przyczyniła się do przyjęcia ustawy kwotowej przez Sejm w 2010 roku.

Laureatce gratulował premier Donald Tusk, który jednocześnie pozytywnie ocenił działania kobiet Kongresu w kampanii parytetowej, mówiąc: „Wasza praca okazała się najlepszą metodą na zmuszenie sceptycznych ludzi do poważnego traktowania czegoś, co jeszcze niedawno wydawało się ekstrawagancją czy radykalnym feminizmem”.

Uczestniczki Kongresu uzgodniły, co dla nich najważniejsze, i sformułowały postulaty, z których wiele jest znacznie odważniejszych od tych z 2009 roku. Z dwustu postulatów za priorytetowe III Europejski Kongres Kobiet uznał następujące:

  • w zakresie równości kobiety domagają się przede wszystkim nowelizacji ustawy kwotowej, systemu suwakowego i parytetu na listach wyborczych; 40 proc. kwoty w zarządach i radach nadzorczych spółek publicznych; działań na rzecz wyrównania płac kobiet i mężczyzn; powołania w ramach konkursu pełnomocniczki ds. równego statusu kobiet i mężczyzn;
  • w kwestiach wolności – żądają uznania pełnego prawa do decydowania o swoim życiu osobistym (liberalizacja ustawy antyaborcyjnej, refundowane zapłodnienie in vitro, bezpłatna antykoncepcja, edukacja seksualna w szkołach); ratyfikowania bez zastrzeżeń Konwencji Rady Europy w sprawie Zapobiegania oraz Zwalczania Przemocy Wobec Kobiet i Domowej; ustawowego obowiązku wspierania przez państwo opieki nad osobami zależnymi (dzieci, dzieci niepełnosprawne, osoby starsze);
  • w kwestiach solidarności kobiety domagają się monitorowania i zmiany sytuacji kobiet w wieku przedemerytalnym (50+, 60+), a także kobiet wchodzących na rynki pracy.

Uczestniczki III Kongresu zdecydowały również, że w czasie „międzykongresowym” będą organizowały w swoich środowiskach lokalnych spotkania podobne kongresowi.

Ponadpartyjny obywatelski ruch kobiecy w Polsce jest już na tyle silny, intelektualnie dojrzały i zdecydowany, że ani nowy parlament, ani nowy rząd nie będą mogły go lekceważyć i będą musiały przyznać rację unijnej komisarz Viviane Reding, która mówiła: „Uczestnictwo kobiet w życiu politycznym i gospodarczym to kwestia nie feminizmu, ale zdrowego rozsądku”.

Danuta Meyza-Marušiak

MP 10/2011