Spolegliwy oportunista

 OKIENKO JĘZYKOWE 

Faktem jest, że wię­kszość z nas lubi używać wyrazów modnych i obcych, bo odnosimy wówczas wrażenie, że w ten sposób możemy wydać się mą­drzejsi i zaimponować oto­czeniu. Jeśli jednak tych obcych leksemów używamy, ale w niewłaściwym znaczeniu, to efekt może być wręcz odwrotny.

Do wyrazów, których zna­czenia Polacy chyba do­brze nie znają, ale których często używają, należy „opor­tunista”. Dwa lata temu w wypowiedzi jednego ze znanych polityków (dziś poza Sejmem), dotyczącej pewnego dziennikarza, dość krytycznego wobec ugru­powania politycznego, reprezentowanego ­przez tego pier­wszego, można było usły­szeć: „Zawsze politycznie był naszym oportunistą”. A że pro­wadzący wywiad dziennikarz chyba też nie pałał miłością do owego polityka, więc zapytał: „Jak pan rozumie to słowo?”.

„W sensie nienegatywnym” – tłumaczył tamten. Cóż… chciałoby się krzy­knąć za Cyceronem: „o tempora, o mores!”, ale po co? Jasne się stało, że polityk nie miał pojęcia, co użyty przez niego wyraz znaczy naprawdę. Nie on jeden zresztą. Jakoś dziwnie „oportuni­sta” kojarzy się Pola­kom ze swojskim „opo­rem” i łączą go właśnie z tym znacze­niem. Okazało się, że np. „oportunista” odbierany jest pozytywnie, albowiem kojarzony jest z czło­wiekiem nie­przeje­dnanym, nie zmie­niającym poglądów.

W zwią­zku z tym nawet gen. Jaru­zel­ski, który kiedyś sam o sobie powiedział: „Byłem oportunistą”, zyskał uznanie wielu osób, które myślały, że był przeciw. A przecież wyraz ten ma znaczenie dokładnie odwrotne. Jak podaje Uniwersalny słownik języka polskiego (red. S. Dubisz, PWN, wer­sja multimedialna) to ‘czło­wiek bez stałych zasad, ­przy­stosowujący się do oko­­liczności dla osiągnięcia osobistych korzyści’ (łac. opportunus = ‘wiatr wiejący w kierunku portu; ­przy­chylny; wygodny’) i nic nie wskazuje na to, by zna­czenie tego leksemu uległo zmianie czy rozszerzeniu.

W ciągu ostatnich kilku lat zmieniło się natomiast znaczenie drugiego leksemu, użytego w tytule tegoż artykułu. Pierwotnie przy­mio­tni­kiem „spolegliwy” okre­ślano osobę, ‘na której można polegać, na którą można liczyć, godną zaufania; pewną’. Wyraz ten zo­stał poniekąd spopularyzowany przez wybitnego filozofa Tadeusza Kotarbiń­skie­go, który w pracach na temat teorii skutecznego działania (m.in. w „Trakta­cie o dobrej robocie”) kreślił ideał etyczny „opiekuna spolegliwego”.

Pochodze­nie tego wyrazu łączy się bądź z kalką niemiecką zuverlässig lub z czeskim spolehlivý. Prawidłowe zna­czenie tego wyrazu jest też zapewne znane osobom, zna­jącym język słowacki, bo przecież po słowacku spoľahlivý, to nic innego tylko taki, na ktorý sa dá spoľahnúť. Współcześni Po­la­cy coraz częściej spolegliwość łączą jednak z uległością i kompromisem, co często nadaje temu wyrazowi trochę negatywnego zabarwienia.

Jeszcze Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN (red. Andrzej Markowski, War­sza­wa 2004) przestrzega przed używaniem oma­wia­nego przymiotnika w zna­czeniu ‘uległy, pokorny’, ale inne słowniki, w tym wyżej wspomniany Uni­wer­­salny słownik języka polskiego, odnotowują już jego podwójne, choć w rze­czy samej przeciwstawne znaczenie. Rodzi się zatem pytanie: czy bycie spolegliwym to w czasach dzisiejszych wada czy zaleta? ­Czasami trudno bowiem stwier­dzić, w któ­rym zna­czeniu „spolegliwość” zo­stała użyta.

Kiedy były polski premier wypowiadał się o premie­rze obecnym, powiedział, iż jest on „spolegliwy wobec Niemiec”. Nie dam je­dnak konia z rzędem temu, kto odga­dnie, które znaczenie zo­stało tu wykorzystane, bo wszyscy wiedzą, że panowie nie darzą się sympatią i że były premier ra­czej nie chwaliłby obecnego za „spo­legliwość” w zna­czeniu pierwotnym.

Podany przeze mnie wyżej przykład pokazuje, co wart jest głos ludu w sprawach językowych – wię­kszość ma zawsze rację, ­przynajmniej w wielu przypadkach. I niech się buntują niektórzy, że to bez sensu, by jeden wyraz miał dwa prawie przeciwstawne zna­czenia, ale… kto wie, czy już niedługo i z „oportunistą” nie będzie podobnie.

Na pewno jednak nie stanie się to przed tegorocznymi Świętami Wielkanocnymi, z okazji których życzę Państwu spolegliwych (w tym pierwszym znaczeniu) przyjaciół i wio­sny w sercu.

Maria Magdalena Nowakowska

MP 4/2010