„Na dworzu, na dworze czy jak?”

 OKIENKO JĘZYKOWE 

Tytuł niniejszego artykułu zaczerpnęłam z wypowiedzi pewnego znanego polityka, którego nazwiska jednak nie wymienię, albowiem zamieszczony na stronach internetowych filmik z nim w roli głównej, tak samo zatytułowany, został zdjęty ze względu na naruszenie dóbr osobistych.

Boję się zatem, że gdybym podała nazwisko, mogłabym spotkać jego nosiciela osobiście, ale w sądzie, tak czuły jest na swój wizerunek w mediach. Ale nie o polityka tu idzie, tylko o problem językowy: na dworzu czy na dworze?

Mój polski sąsiad, którego spotykam prawie codziennie, wracając z psem z porannego spaceru, pyta mnie prawie codziennie: „Jak tam na dworzu?”. A ja mu prawie codziennie odpowiadam: „Na dworzu jest….”. Uparty z niego człowiek. Nie chce przyjąć, że forma „na dworzu” jest niepoprawna. Mało tego, tłumaczy mi, że logika nakazuje mu rozróżniać „na dworzu”, czyli ‘na zewnątrz, na powietrzu’, od „na dworze”, np. królewskim. No i niby coś w tym jest, ale… Forma „na dworzu” sugeruje istnienie rzeczownika „dworze”, którego to miejscownik, zgodnie z systemem, brzmiałaby właśnie „na dworzu”. Tylko żadne „dworze” nie istnieje!!!

O ile niektórzy użytkownicy polszczyzny, stosując formę „na dworzu”, chcą podkreślić różnicę pomiędzy jednym a drugim znaczeniem leksemu „dwór”, to inni, używając niepoprawnej formy, bardziej lub mniej podświadomie nawiązują w ten sposób do jej synonimu „na podwórzu”, w którym końcówka –u jest jak najbardziej uzasadniona.

Nie mają problemu Małopolanie, albowiem oni chodzą „na pole” i „są na polu”. W ich przypadku nie idzie jednak o ‘pole uprawne’, ale właśnie o ogólnopolskie „na dwór” i „na dworze”. Cóż, mieszkańców innych części Polski bawi forma małopolska, ale ma ona rację bytu jako regionalizm, którego jednak nie należy przenosić do oficjalnej odmiany polszczyzny. Dzięki temu „na polu” poznajemy od razu Krakusów, którzy śmieją się jednak w rewanżu, że skoro „pole”, „na polu” rozumiane jest przez resztę Polaków dosłownie, to jak należy rozumieć ich „dwór” i „ na dworze”? Też dosłownie?

Norma ogólnopolska jest jednak bardzo przejrzysta – język polski, ten oficjalny, aprobuje tylko „na dworze”! A że to homonim? Homonimia zarówno leksykalna, jak i fleksyjna jest w polszczyźnie czymś naturalnym.

Jeśli jednak nie zapamiętamy zasady i nadal będziemy mieć problem, czy mówić „na dworze” czy „na dworzu”, to pamiętajmy, że zamiast pokonywać przeszkody, można je po prostu omijać, a zatem w takich sytuacjach używajmy synonimów, mówmy np. na powietrzu, na zewnątrz itp. Przecież polszczyzna daje nam i taką możliwość.

Maria Magdalena Nowakowska

MP 6/2009