PIEKARNIK
W karnawale nie ma co skupiać się na dietach. Nawet ci, którzy się odchudzają od czasów niepamiętnych, nie ośmielą się przecież sprzeciwić wielowiekowej staropolskiej tradycji, według której strawa w zapusty tłusta ma być i obfita. Fakt, dawniej po czasie obżarstwa skrupulatnie przestrzegano czterdziestodniowego Wielkiego Postu, a dzisiaj… no cóż, z tym poszczeniem już nie tak łatwo…
Golonka Pana Wojewody
Składniki:
- 4 średnie golonki
- porcja włoszczyzny
- olej
- przyprawy: liście laurowe, ziarna czarnego pieprzu, ziarna ziela angielskiego, ziarna kolendry, sól
- średnia cebula
Sposób przyrządzania:
Najpierw przygotowujemy marynatę. W tym celu w moździerzu rozdrabniamy przyprawy w ilości. zależnej od tego, czy golonki mają być bardziej czy mniej pikantne. Dodajemy łyżkę soli i łyżkę cukru oraz nieco ponad 2 szklanki oleju. Wszystko mieszamy i do powstałej marynaty wkładamy golonki.
Z początku trzymamy je w temperaturze pokojowej, od czasu do czasu mieszając, by zalewa dobrze je „okleiła”, ale po 2 godzinach naszą „tłustą bombę” przenosimy do lodówki. Następnego dnia gotujemy gar wody i wrzucamy do niego odsączone z tłuszczu golonki, aby sobie pyrkotały na wolnym ogniu około godzinki. Potem dorzucamy do nich włoszczyznę wraz z przyrumienioną na patelni cebulą i całość gotujemy kolejną godzinkę.
Prawie miękkie mięso odcedzamy i układamy w żaroodpornym naczyniu. Polewamy zastygłym w garnku tłuszczem i wkładamy do piekarnika, nagrzanego do 200 stopni na około pół godziny. Gdy skórka osiągnie zadowalający nas poziom rumianości, wyjmujemy. Golonki podajemy z chrzanem, kiszoną kapustą, kiszonymi ogórkami. Po ich zjedzeniu naprawdę trudno się ruszać, a zatem najlepiej konsumować je dzień przed balem, by później wszystkie te miliardy kalorii radośnie wyskakać w tańcu.
Agata Bednarczyk