Irena Sendlerowa – „laicka święta“

 TO WARTO WIEDZIEĆ 

W dniu 14 grudnia 2006 roku Polska Agencja Prasowa wydała krótki komunikat: „Irena Sendlerowa, bohaterska Polka, która w czasie okupacji hitlerowskiej uratowała od zagłady ok. 2,5 tysiąca  żydowskich dzieci z getta warszawskiego, została nominowana do pokojowej Nagrody Nobla”.

Kandydaturę Ireny Sendlerowej do pokojowej Nagrody Nobla zgłosił amerykański nauczyciel nauk społecznych Norman Conard w porozumieniu z prezydentem Lechem Kaczyńskim i premierem Izraela Ehudem Olmertem. W marcu 2007 roku Senat RP podjął uchwałę, w której złożył „hołd 97-letniej Irenie Sendlerowej /…/ oraz nie żyjącym i żyjącym członkom podziemnej Rady Pomocy Żydom ŻEGOTA i osobom ratującym Żydów w okupowanej Polsce”. Profesor Władysław Bartoszewski, działacz ŻEGOTY, twierdzi, że pani Irena była „jednym z najwspanialszych ludzi, który wniósł zasługi do ratowania Żydów”.

Pod petycją Forum Żydów Polskich, popierającą kandydaturę bohaterskiej Polki, skierowaną do Norweskiego Komitetu Noblowskiego, podpisały się tysiące osób prywatnych i organizacji z Polski i świata. Nie zabrakło podpisów prof. Władysława Bartoszewskiego, ks. Adama Bonieckiego, prof. Bronisława Geremka, b. prezydenta RP na emigracji Ryszarda Kaczorowskiego, prof. Leszka Kołakowskiego, bp. Tadeusza Pieronka, abp. Józefa Życińskiego, noblistki Wisławy Szymborskiej, Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Zanussiego.

O Irenie Sandlerowej nie uczyliśmy się w szkole, albowiem do niedawna jej nazwisko nie figurowało w podręcznikach historii. Więcej wiedzieliśmy o Oskarze Schindlerze, który uratował 1100 Żydów, niż o Polce, która uratowała 2500 żydowskich dzieci. Uratowani ze Stowarzyszenia „Dzieci Holocaustu” nazywają ją „matką Dzieci Holocaustu”, a literaturoznawca Michał Głowiński, który też zawdzięcza jej życie, mówi o niej „laicka święta”. W Czarnych sezonach wspomina: „Kiedy było trzeba uciekać ze »spalonego domu«, zjawiała się wielka, wspaniała Irena Sendlerowa, dobry duch ukrywających się”.

Urodziła się 15 lutego 1910 roku w Otwocku. Jej pradziadek był powstańcem styczniowym, zaś ojciec – Stanisław Krzyżanowski – lekarzem społecznikiem, działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej, który wolnej Polski nie doczekał, albowiem zmarł w 1917 roku, zaraziwszy się od pacjentów tyfusem.

Jego córka Irena Handlerowa w 1920 roku zamieszkała z matką w Warszawie. W latach 30-tych studiowała polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, działała w lewicującym Związku Młodzieży Demokratycznej. brała udział w proteście przeciw gettu ławkowemu dla Żydów, wstąpiła do polskiej Partii Socjalistycznej. Jeszcze w czasie studiów w 1931 roku wyszła za mąż za Mieczysława Sendlera, studenta filologii klasycznej.

Po studiach podjęła pracę w utworzonym przez Wolną Wszechnicę Polską Ośrodku Opieki nad Matką i Dzieckiem – instytucji zajmującej się pomocą rodzinom bezrobotnych, dla której przeprowadzała wywiady środowiskowe. Po latach tak to wspomina: „Nigdy nie spotkałam takiej skrajnej nędzy u Polaków, jak u Żydów. Były rodziny żydowskie, w których jednego śledzia dzielono w szabat między sześcioro dzieci”.

Wojna zastała ją na stanowisku opiekunki środowiskowej Wydziału Opieki Społecznej Zarządu Miasta Warszawy. Nadal zajmowała się biedotą żydowską. I chociaż od drugiego miesiąca wojny Wydziałowi nie wolno było udzielać pomocy materialnej osobom narodowości żydowskiej, to jego pracownicy na podstawie fałszywych dokumentów pomagali ok. 3000 Żydów z getta aż do jego zamknięcia w listopadzie 1940 roku. W Referacie Opieki nad Dzieckiem powstała zakonspirowana grupa pomocy, licząca początkowo 5, a potem 10 osób, którą kierował Jan Dobraczyński, znany po wojnie pisarz.

Irena Sendlerowa wspomina: „Początkowo kierowałam się raczej pobudkami emocjonalnymi, zdając sobie sprawę z potworności wegetacji za murami, starałam się pomóc dawnym przyjaciołom“.

Jej konspiracyjna grupa, w skład której wchodzili: Irena Schultz, Jadwiga Piotrowska, Janina Grabowska, Jadwiga Bilwin, Iza Kreczkowska, Wanda Drozdowska, Lucyna Franciszkiewicz, Stanisław Papuziński, Róża Zawadzka i Janina Deneka, wchodziła do getta na podstawie legitymacji kolumny sanitarnej, przemycając w ubraniach lekarstwa, żywność, odzież i pieniądze.

Szybko jednak okazało się, że ta pomoc to kropla wody w morzu cierpienia. Na ulicach getta codziennie pojawiały się zwłoki dzieci, przykryte gazetami lub szarym papierem. W tej sytuacji przemyt jedzenia i lekarstw już nie wystarczał. Z tego piekła trzeba było wyciągać dzieci, wyciągać za wszelką cenę – postanowiła Irena Sendlerowa. W 1942 roku trwała już likwidacja getta, a powstanie we wrześniu 1942 roku „Żegoty” – Rady Pomocy Żydom, finansowanej z budżetu Delegatury Rządu RP na Kraj, ułatwiło ratowanie dzieci żydowskich. Irena Sendlerowa została szefową referatu dziecięcego „Żegoty”.

Grupa Sendlerowej przemycała dzieci poza mury getta czterema drogami. Sanitarką, którą codziennie jeździł do getta ze środkami dezynfekcyjnymi Antoni Dąbrowski, wywożono uśpione środkami nasennymi dzieci, zapakowane w workach, zgłaszając straży, że są to zwłoki ofiar tyfusu.

Druga droga ratunku prowadziła przez przylegający do murów getta gmach sądów na Lesznie. Była to jednak droga niepewna, albowiem zagrożona przez szmalcowników. Dzieci wyprowadzano z getta również tajnymi przejściami przez piwnice domów, stojących po obu stronach getta. I to była trzecia droga, a czwarta wiodła przez zajezdnię tramwajową po żydowskiej stronie.

Mąż jednej z łączniczek pani Ireny był motorniczym. Rano znajdował pod ławką karton z uśpionym dzieckiem i przewoził go na drugą stronę. Po aryjskiej stronie dzieci trafiały najpierw do konspiracyjnych oddziałów pogotowia opiekuńczego, a stamtąd do bezpiecznych miejsc. Wiele z nich znalazło schronienie w polskich rodzinach, wiele u sióstr zakonnych, które przechowywały je w 40 zakonnych sierocińcach. Najwięcej dzieci – ponad 500 – ocaliły siostry Rodziny Maryi. Wszyscy ich żydowscy podopieczni przeżyli, a siostrom udało się uniknąć represji. Mniej szczęścia miały szarytki; w 1944 roku na Powązkach za ukrywanie dzieci żydowskich Niemcy oblali benzyną i spalili żywcem osiem sióstr tego zakonu.

Każde z wyprowadzonych dzieci otrzymywało nową tożsamość, nowe dokumenty. Pani Irena nie tylko wynajdowała kryjówki dla dzieci, ale prowadziła dokumentację, mającą ratować substancję narodu żydowskiego. Na cienkich bibułkach zapisywała prawdziwe imiona i nazwisko dzieci, fikcyjne personalia i zaszyfrowane adresy. Ze względów bezpieczeństwa tę „kartotekę” prowadziła tylko ona.

W dniu 20 października 1943 roku w nocy Sandlerowa została aresztowana przez Niemców i osadzona przy Alei Szucha. Przez wiele dni i nocy była torturowana, ale o tym nie mówi. Wspomina natomiast szok, który przeżyła, gdy przesłuchujący ją gestapowcy pokazali jej grubą teczkę z donosami, pisanymi przez znajomych i nieznajomych. Nie zdradziła nikogo. Potem był Pawiak. Skazana została na śmierć. Wykupiła ją „Żegota” za pośrednictwem Marii Palestre. Wykupiła niemal w ostatniej chwili. Jej nazwisko znalazło się już na rozplakatowanej w Warszawie w lutym 1944 roku liście rozstrzelanych. Do końca wojny działała w pełnej konspiracji jako Klara Dąbrowska.

Tuż przed wybuchem powstania warszawskiego swą bezcenną kartotekę ocalonych włożyła do butelki i zakopała pod jabłonią w ogródku zaprzyjaźnionych państwa Poniklewskich. Podczas powstania wraz ze Stefanem Zgrzembskim (późniejszym drugim mężem) stworzyła punkt sanitarny w piwnicach przy ul. Łowickiej.

Po wojnie rozszyfrowaną dokumentację, dotyczącą ocalonych dzieci, pani Irena przekazała Adolfowi Bermanowi, sekretarzowi „Żegoty”, pełniącemu od 1947 roku funkcję przewodniczącego Centralnego Komitetu Żydów w Polsce, dzięki czemu działacze tegoż komitetu mogli dotrzeć do ok. 2 tys. dzieci. Uzgodniono, że dzieci i ich opiekunowie do rozstania będą przygotowywani, ale niestety tego warunku nie dotrzymano. Niewiele z ocalonych dzieci odnalazło rodziny i tylko pani Irena wie, jak skomplikowane były ich powojenne losy.

Ale i jej losy nie były proste. Po wojnie pracowała w opiece społecznej; tworzyła sierocińce, domy dla starców i dzienne pogotowia dla dzieci. Szybko zainteresował się nią Urząd Bezpieczeństwa. Od aresztowania ocaliła ją interwencja żony dygnitarza UB, która była jednym z dzieci uratowanych przez nią w czasie wojny. Sandlerowa nie uniknęła jednak przesłuchań, dotyczących jej współpracy z Armią Krajową. Była wówczas w ciąży, dziecko urodziło się przedwcześnie i zmarło. W latach 60. nie ominęła jej bezwstydna kampania rozrachunków z tzw. syjonizmem w Polsce. Córkę jej skreślono z listy studentów, a ona musiała przejść na wymuszoną emeryturę.

W 1965 roku Irena Sendlerowa otrzymała tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, ale dopiero w 1983 roku mogła wyjechać do Jerozolimy i w Yad Vashem zasadzić własne drzewko. W 1998 roku uczennice z Uniontown w stanie Kansas pod kierunkiem nauczyciela Normana Conarda napisały szkolną sztukę teatralną Życie w słoiku, opartą na życiu Ireny Sendlerowej.

Wystawiona ponad dwieście razy w Stanach Zjednoczonych i w Europie, przyniosła rozgłos jej bohaterce. W dwu amerykańskich stanach 10 marca jest dniem Ireny Sendlerowej. W 2003 roku film Michała Dudziewicza Lista Sendlerowej otwierał Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentarnych w Sztokholmie. W tym samym roku Irena Sendlerowa została uhonorowana orderem Orła Białego. Jest też laureatką nagrody im. Jana Karskiego i otrzymała honorowe obywatelstwo Izraela.

Dziś 97-letnia pani Irena, mieszkająca w domu opieki przy klasztorze oo. bonifratrów w Warszszawie, poruszająca się na wózku inwalidzkim, chętnie spotyka się z ludźmi, udziela wywiadów, nie lubi, gdy mówi się o niej jako bohaterce. Zaszczyty, którymi po latach ją obdarzono, przyjmuje jako podziękowanie tym wszystkim, którzy, nie dbając o zagrożenie własnego życia, podawali rękę tonącym. „Taka była potrzeba – twierdzi Irena Sendlerowa. – Naród polski, kiedy zaczęła się wojna, krwawił bardzo. Ale jeszcze bardziej krwawili Żydzi, a w tym narodzie – niewinne dzieci”.

Danuta Meyza-Marušiak

MP 5/2007