TO WARTO WIEDZIEĆ
We wrześniu na Uniwersytecie Warszawskim spotkali się na dwudniowej konferencji twórcy, działacze i współpracownicy Komitetu Obrony Robotników (KOR), by z perspektywy trzydziestu lat, które upłynęły od jego powstania, nie tylko wspominać, ale także analizować i oceniać działalność tej pierwszej w PRL zorganizowanej opozycji. Uczestnicy spotkania, a także historycy oczekują, że dyskusje przebiegłe na konferencji wniosą wiele nowego do naszej dotychczasowej wiedzy o KOR-ze.
Był 24 czerwiec 1976 roku, gdy premier Piotr Jaroszewicz na posiedzeniu Sejmu przedstawił posłom projekt zmian cen żywności, projekt długo przez władze przygotowywany. Utajnione przygotowania do operacji cenowej rozpoczęto już w maju 1975 roku.
Z decyzją wprowadzenia nowych cen zwlekano długo w obawie przed reakcją społeczeństwa, które żyło w przekonaniu, że przedłużanie przyjętego w 1971 roku przez ekipę Edwarda Gierka zobowiązania o zamrożeniu cen żywności stało się trwałą zdobyczą grudnia 1970 roku.
Drastyczna podwyżka cen żywności podważała wyraźnie głoszoną przez ekipę rządzącą propagandę sukcesu. Tymczasem złota era gospodarki Gierka się kończyła; kredyty konsumpcyjne zostały przejedzone, a kredyty inwestycyjne nie dawały oczekiwanych rezultatów.
Rano 25 czerwca sklepy spożywcze w całej Polsce wywiesiły nowe cenniki, zgodnie z którymi ceny mięsa wzrastały średnio o 69 proc., słoniny, smalcu, masła i serów o 50 proc., cukru o 100 proc., drobiu i warzyw o 30 proc. Równocześnie ogłoszono przedziwną rekompensatę – najlepiej zarabiający mieli z jej tytułu otrzymywać 600 zł, a pracownicy o najniższych zarobkach – 240 zł.
Na reakcje nie trzeba było długo czekać. Tego samego dnia, tj. w piątek 25 czerwca, strajki i nieformalne przerwy w pracy ogarnęły około 50 zakładów w 10 województwach. Szczególnie dramatyczny przebieg miały protesty w Radomiu i podwarszawskim Ursusie.
W Radomiu robotnicy wyszli na ulice i z żądaniem odwołania podwyżki udali się przed gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR – gdy nic nie osiągnęli, podpalili go. W ulicach miasta między robotnikami i milicją toczyły się walki, podczas których zginęło dwu demonstrantów, a kilkuset zostało rannych. Po ich stłumieniu milicja rozpoczęła aresztowania.
Podczas strajku w Ursusie robotnicy zablokowali tory kolejowe i zatrzymali pociągi, zawiadamiając w ten sposób Polskę o swym proteście. W godzinach wieczornych milicja demonstrantów rozproszyła. Do wystąpień na mniejszą skalę doszło też w Płocku. Obawiając się eskalacji robotniczych protestów, już wieczorem 25 czerwca podwyżkę cen odwołano, ale fala strajkowa w następnych dniach ogarnęła kolejne miasta.
Władza, chcąc przywrócić swój porządnie nadszarpnięty autorytet, rozpoczęła wielką kampanię propagandową, organizując dziesiątki wieców „poparcia”. Jednocześnie w Radomiu i Ursusie brano odwet na zatrzymanych, często osobach przypadkowych.
Według oficjalnych danych władz PRL w Radomiu, Ursusie i Płocku zatrzymano 861 osób, z których część zwolniono, sprawy 354 osób skierowano do kolegiów, a 51 postawiono przed sądem. Dane zebrane przez opozycję mówią o ponad 2,5 tys. aresztowanych. Nastąpiły też natychmiastowe zwolnienia z pracy.
Wokół uczestników czerwcowych protestów w Radomiu, Ursusie i Płocku władza chciała wytworzyć mur – określano ich jako „buntowników” i „warchołów”. „Ma być atmosfera pokazywania na nich jak na czarne owce” – mówił Edward Babiuch, członek KC PZPR.
I wtedy nastąpił czas działania inteligencji. Rozpoczęło się od pisania do władz listów w obronie represjonowanych robotników, ale dojrzewał pomysł bardziej efektywnego działania. Wojciech Onyszkiewicz, wówczas 28-letni historyk, pracownik Instytutu Badań Pedagogicznych, po latach wspomina: „Mieliśmy świadomość, że żyjemy w kraju, w którym ostateczną, choć bardzo rzadko wypowiadającą się instancją, są robotnicy /…/ W 1976 roku każdy miał w głowie, że tym razem trzeba dołączyć do buntu”. Mówiąc „każdy”, myślał o inteligencji z otoczenia Jana Józefa Lipskiego, historyka, krytyka literackiego, byłego żołnierza AK, pracownika Instytutu Badań Literackich.
Kiedy 17 lipca 1976 roku na sali sądowej w Warszawie sądzono robotników z Ursusa, na korytarzu czekały nie tylko rodziny oskarżonych, ale także kilkunastu opozycjonistów. Byli wśród nich Jacek Kuroń (historyk), Jan Lityński (informatyk), Henryk Wujec (fizyk), Antoni Macierewicz (historyk), Piotr Naimski (biochemik) oraz wspominany już Jan Józef Lipski, który później zanotował, że tego dnia w sądzie przy ul. Leszno narodził się Komitet Obrony Robotników (KOR), choć wówczas jeszcze bez nazwy.
Rodzinom oskarżonych proponowano opiekę nad dziećmi, niewielką pomoc finansową. Obrony oskarżonych podjął się mecenas Jan Olszewski. Jan Józef Lipski jako pomysłodawców Komitetu Obrony Robotników podaje Jacka Kuronia i Antoniego Macierewicza. To Jacek Kuroń ponoć powiedział: „Zamiast palić komitety, lepiej założyć własny.“ Przyszli korowcy już w lipcu ustalili, że będą jeździć i pomagać rodzinom represjonowanych, działać jawnie, podając swe nazwiska i adresy, a w swoich działaniu wykorzystywać obowiązujące w Polsce prawo i działać doraźnie. Zakładali też wówczas, że będą unikać polityki. Zaczęli zbierać pieniądze dla represjonowanych, nawiązywali kontakty z rodzinami więzionych i wyrzuconych z pracy.
Oficjalnie Komitet Obrony Robotników powstał 23 września 1976 roku, a deklarację założycielską podpisało 14 osób: Jerzy Andrzejewski (literat), Stanisław Barańczak (poeta, tłumacz), Ludwik Cohn (adwokat), Jacek Kuroń (historyk). Jan Józef Lipski (historyk, krytyk literacki), Edward Lipiński (ekonomista), Antoni Macierewicz (historyk), Piotr Naimski (biochemik), Antoni Pajdak (adwokat), Józef Rybicki (filolog klasyczny), Aniela Steinsbergowa (prawniczka), Adam Szczypiorski (demograf), ks. Jan Zieja (kapelan wojskowy w czasie wojny bolszewickiej, kapelan Szarych Szeregów), Wojciech Ziembiński (grafik).
Kilka dni później do KOR-u przystąpili: Halina Mikołajska, Mirosław Chojecki, Emil Mozgiewicz, Wacław Zawadzki, Bogdan Borusewicz, Józef Śreniowski, a w styczniu 1977 roku Anka Kowalska, Janusz Onyszkiewicz i Stefan Kaczorowski, zaś Adam Michnik, przebywający w tym czasie za granicą, zajął się propagowaniem KOR-u. W KOR-ze spotkali się ludzie w bardzo różnym wieku, ludzie o odmiennych poglądach i biografiach politycznych, co nie przeszkadzało im we wspólnym działaniu.
Akcje pomocy prawnej i finansowej dla represjonowanych, początkowo podejmowane spontanicznie w opozycyjnych środowiskach inteligenckich i studenckich, przybrały formę działań zorganizowanych. Mecenasi Jan Olszewski i Władysław Siła-Nowicki jako obrońcy występowali w sądach nie biorąc za to wynagrodzenia.
Od września 1976 roku co tydzień ukazywał się „Komunikat” korowców, przekazujący dane o represjach i rozmiarach pomocy. Stałym elementem „Komunikatu” była lista nazwisk członków KOR-u z ich adresami i numerami telefonów. Jacek Kuroń telefonicznie przekazywał paryskiej „Kulturze”, Radiu Wolna Europa i BBC treść „Komunikatów”, przepisywanych na maszynie.
W ciągu pierwszego roku działalności KOR udzielił pomocy ponad 600 rodzinom, wydając na ten cel ponad 3 miliony złotych. Korowcy zwrócili się do społeczeństwa z apelem o wysyłanie do Sejmu listów z żądaniem powołania komisji nadzwyczajnej dla zbadania rozmiarów i przejawów łamania prawa. W ciągu kilku miesięcy listy takie posłało kilka tysięcy osób. Opozycjoniści starali się działać w ramach obowiązującego wówczas kodeksu karnego i konstytucji werbalnie gwarantującej prawa obywatelskie.
Autorami strategii korowskiej byli przede wszystkim Jacek Kuroń i Adam Michnik. Historyk Andrzej Friszke streszcza ją w sposób następujący: „…udowadniać możliwość i skuteczność sprzeciwu; skupiać ludzi wokół drogich im spraw społecznych, zachęcać do wyrażania własnych poglądów, obrony swoich praw; uświadamiać potrzebę samoorganizacji środowisk, grup społecznych i zawodowych; pobudzać niezależne inicjatywy; nawiązywać współdziałanie między powstającymi wysepkami nonkonformistycznej aktywności; wyjaśniać cele i zakres działań opozycji możliwie największej liczbie obywateli.
Wszystko to powinno prowadzić do powstawania enklaw wolnego społeczeństwa, które są niezależne od dyrektyw partii i narzucanych przez nią reguł. Enklawy te – mające własną hierarchię wartości, cele, przywódców, środki informacji – będą stopniowo się rozrastały, zmniejszając obszar życia społecznego kontrolowanego przez aparat władzy komunistycznej“.
W sierpniu 1977 roku KOR przekształcił się w Komitet Samoobrony Społecznej „KOR”, który za swe zasadnicze cele uznał: walkę z represjami z powodów politycznych, światopoglądowych i wyznaniowych, pomoc ludziom z tych powodów prześladowanym, dążenie do instytucjonalnego zabezpieczenia praw i wolności obywatelskich, popieranie wszelkich inicjatyw zmierzających do realizacji praw człowieka i obywatela.
Od lata 1977 roku działała korowska Niezależna Oficyna Wydawnicza „Nowa”, kierowana przez Mirosława Chojeckiego, która do lata 1980 roku wydała około 60 książek. Wydawała ona także pisma, takie jak wspomniany już „Komunikat”, następnie „Biuletyn Informacyjny”, „Robotnik”, „Głos”, „Krytyka”, „Placówka”. Szczególne znaczenie miał inicjujący ruch samoobrony i samoorganizacji robotniczej „Robotnik”, który w 1979 roku osiągnął 20 000 nakładu.
To KOR inicjował powstawanie np. Komitetów Założycielskich Wolnych Związków Zawodowych, Uniwersytetu Latającego przekształconego później w Towarzystwo Kursów Naukowych czy Komitetów Samoobrony Chłopskiej.
Władze pozornie ignorowały istnienie KOR, nie ignorowały korowców natomiast służby bezpieczeństwa; nie tylko ich inwigilowały, ale postarały się o zwolnienia z pracy, dotkliwe pobicia, częste rewizje w mieszkaniach i areszty, np. Mirosław Chojecki obliczył, że był aresztowany przez Służbę Bezpieczeństwa 44 razy. Ale korowcy nie dali się zastraszyć. Brali aktywny udział w strajkach 1980 roku i współorganizowali „Solidarność”.
KSS „KOR” rozwiązał się 23 września 1981 roku na pierwszym zjeździe NSSZ „Solidarność”. Wielu korowców znalazło się we władzach „Solidarności” lub pełniło role jej ekspertów.
Danuta Meyza-Marušiak
MP 10/2006