Gajajn Kristanskajn Festojn…

 OKIENKO JĘZYKOWE 

Tak jak i w języku słowackim, tak i w polskim coraz więcej jest słów wywodzących się z angielszczyzny. Przyczyną jest oczywiście ekspansja języka angielskiego, związana z procesami globalizacji.

Przedstawiciele różnych narodowości zawsze marzyli o tym, by móc porozumiewać się ze sobą jednym językiem i ponoć tak (wg Biblii) kiedyś było. Wszyscy znamy historię wieży babilońskiej, której budowniczowie porozumiewali się jednym językiem.

Jednak z powodu nieposłuszeństwa zostali oni ukarani przez Boga pomieszaniem języków, co spowodowało, że nigdy nie skończyli budowy swego dzieła. My dziś znamy Wieżę Babel przede wszystkim jako frazeologizm, oznaczający różnorodność języków, poglądów, chaos i zamęt.

W XIX w. ponadnarodowy język stworzył Ludwik Zamenhof, polski lekarz i poliglota żydowskiego pochodzenia, który pod pseudonimem Dr Esperanto wydał w 1887 r. podręcznik zatytułowany Język międzynarodowy.

Stworzony przez niego język, znany jako esperanto, jest tworem sztucznym, stworzonym na bazie najbardziej rozpowszechnionych elementów poszczególnych języków europejskich, przede wszystkim romańskich i częściowo germańskich. Jego słownictwo liczy ok. 100 tys. wyrazów, zaś podstawą gramatyki jest 16 bezwyjątkowych reguł.

Współcześnie status języka ponadnarodowego zyskał język angielski. Przyczyniło się do tego wiele czynników, np. rozwój techniki (komputeryzacja) i turystyki czy ogromna atrakcyjność kultury anglo-amerykańskiej, która zdominowała niektóre dziedziny, jak choćby muzykę popularną.

Znajomość angielskiego, wobec wzmożonych kontaktów międzynarodowych (naukowych, turystycznych, handlowych), jest niekiedy niezbędna dla młodego Polaka czy Słowaka z większymi ambicjami. O internacjonalnym charakterze tego języka może świadczyć choćby fakt, że oficjalnym językiem porozumiewania się żołnierzy międzynarodowej jednostki stacjonującej do niedawna na Słowacji, a składającej się z Polaków, Słowaków i Czechów był właśnie angielski (!).

Myliłby się jednak ten, kto twierdziłby, że dobie upowszechniania się angielszczyzny esperanto jest już przeszłością, nikt się nim nie zajmuje i nikt się go nie uczy. Otóż entuzjaści tego języka są na całym świecie, zrzeszają się, wymieniają między sobą informacje – oczywiście „po esperancku”. Europejscy esperantyści dążą od kilku lat do uznania języka Zamenhofa za język pomocniczy, obowiązujący w Unii Europejskiej.

Swoje starania argumentują m.in. tym, że równouprawnienie języków narodowych krajów członkowskich Unii prowadzi tylko do pomnażania tłumaczeń i tłumaczy, zaś używanie angielskiego preferuje jeden kraj. Uznanie esperanta za język pomocniczy, służący do porozumiewania się w kontaktach unijnych, nie preferowałoby żadnego z członków UE.

Czy zatem w przyszłości grozi nam obligatoryjna nauka esperanta? Chyba nie, choć jego zwolennicy na esperanto tłumaczą wszystko, co się da – w tej wersji językowej można przeczytać najważniejsze utwory literatury polskiej z „Panem Tadeuszem” na czele (za pośrednictwem esperanta na język chiński został przetłumaczony „Faraon” B. Prusa), Biblię Koran i inne.

Esperanto nie stanowi żadnej konkurencji dla wszechobecnego języka angielskiego, choć ponoć można nauczyć się go w czasie pięciokrotnie krótszym niż angielskiego. Ten drugi jednak jest językiem naturalnym, wobec czego i rozwija się naturalnie. Esperanto zaś, aby nazwać elementy otaczającego nas i ciągle zmieniającego się świata, wymaga świadomej ingerencji esperantystów.

Zatem esperanto to tylko idea, ale szczęśliwi Ci, którzy mają ideały!

Przyznam, że zamierzałam skupić się na wpływach języka angielskiego na polski i słowacki, ale myślę, że idea świadomego jednoczenia się ludzi poprzez język, w tym przypadku esperanto, warta była przedstawienia, zwłaszcza w okresie przed Bożym Narodzeniem, kiedy to w oczekiwaniu na przyjście Zbawiciela wszyscy winniśmy się jednoczyć, nie tylko językowo. O „polskiej” i „słowackiej” angielszczyźnie w napiszę w kolejnych odcinkach „Okienka”.

A na zakończenie wszystkim Czytelnikom chciałabym złożyć świąteczne życzenia, oczywiście „po esperancku”:

Gajajn Kristnaskajn Festojn kaj feliĉan Novan Jaron!

Czyli po prostu: Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego Nowego Roku!

Maria Magdalena Nowakowska

MP 11/2005